Witold Jurasz, obecnie publicysta Onetu, a w przeszłości dyplomata, opowiedział ciekawą historię. Dotyczy ona Radosława Sikorskiego oraz rosyjskiego generała.
Jurasz wspomina czasy swojej pracy w moskiewskiej Ambasadzie RP. Przypomina, iż wówczas szef Sztabu Generalnego Rosji gen Jurij Bałujewski dość regularnie groził Polskę. Nie wahał się nawet używać słowa „wojna”.
Były dyplomata przyznaje, że swoje groźby Bałujewski powtórzył nawet podczas wizyty w Moskwie Radosława Sikorskiego. Szef polskiej dyplomacji zdecydował się wówczas odpowiedzieć i zrobił to w ciekawym stylu. – Sikorski zareagował stwierdzeniem, że „gen. Bałujewski powinien nam grozić wojną atomową nie częściej niż raz na kwartał”, czemu towarzyszył, jak pamiętam, charakterystyczny sardoniczny uśmiech szefa naszej dyplomacji – relacjonuje Jurasz.
– Rosjan całkowicie zatkało. Sikorski powiedział im bowiem dokładnie to, co należało im wówczas powiedzieć. Bałujewski przestał nam wygrażać. Przestał, bo Sikorski de facto mu powiedział, żeby sobie swoje groźby wsadził w określone miejsce – pisze Jurasz na swoim profilu społecznościowym.
Sikorski „zgasił” rosyjskiego generała. Jaki z tego wniosek?
Publicysta Onetu przyznaje, że taką samą ścieżką, jak onegdaj Sikorski, winny kierować się obecne władze RP. Zdaniem Jurasza to jedyna droga i sposób rozmowy z Rosjanami. – I to jest dokładnie to, co należy Rosjanom powiedzieć również dzisiaj – napisał.
– A ośmielam się to przypomnieć, bo jak widzę co kilka dni histerię w Polsce, bo a to dron, a to rakieta, a to samolot, a to cokolwiek innego wysyłają, żeby nas straszyć, to może dobrze jest im powiedzieć, że nie robi to nas żadnego wrażenia i żeby sobie swoje groźby wsadzili w to samo miejsce, co poprzednio. Zapewniam, że zrozumieją – podsumował.