To zdjęcie wyraża więcej niż tysiąc słów. Donald Tusk układający klocki u jednej z płockich rodzin, dokładnie gdy kilkaset kilometrów na wschód dzieją się niezwykle istotne rzeczy. Z drugiej strony Jarosław Kaczyński, który ogłasza swój wyjazd na Ukrainę, a dziś przemawia do kilkudziesięciu tysięcy osób na kijowskim Placu Niepodległości. Doszło do sytuacji, w której to lider opozycji, nie mogąc pogodzić się z bezczynnością rządu, praktycznie realizuje polską politykę zagraniczną. Dowód na miałkość i prowincjonalność ekipy Tuska a także przykład zupełnie innej klasy politycznej Kaczyńskiego.
W interesie Polski jest Ukraina bliżej Zachodu (a więc także i Warszawy) niż pozostająca w rosyjskiej strefie wpływu. Tę giedroyciowską koncepcję polityki wschodniej realizowała większość polskich elit politycznych – od Kwaśniewskiego po braci Kaczyńskich. Rząd Donalda Tuska – z czysto politycznych powodów – odrzucił tę ważną koncepcję w polskiej dyplomacji. Niektórzy, być może na wyrost, porównują dzisiejszą wizytę lidera PiS w Kijowie do słynnego wiecu w Tbilisi, gdy z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Gruzji zjechali przywódcy państw środkowoeuropejskich. Tak czy inaczej, tak właśnie wygląda polityka zagraniczna w praktyce.
Trudno pogodzić się z tym Radosławowi Sikorskiemu, który przedłożył partyjną nawalankę ponad interes polskiej polityki zagranicznej. „Oczekuję od polityków PiS deklaracji ile polskich miliardów chcą wpompować w skorumpowaną gospodarkę Ukrainy aby przekupić prezydenta Janukowycza” – napisał na Twitterze szef MSZ. Antypisowska histeria godna Stefana Niesiołowskiego i to na dodatek spod klawiatury człowieka, który wiele mówi o Partnerstwie Wschodnim. No właśnie, tylko mówi.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Polska, nadając ton w polityce wschodniej, staje się o wiele poważniejszym graczem na europejskiej scenie politycznej. Donald Tusk i jego ekipa powinna wziąć sobie do serca, że lansowana przez Sikorskiego „polityka piastowska” nie ma racji bytu, w sytuacji gdy Moskwa chce odzyskiwać swoją pozycję na Wschodzie. Nie będzie silnej Polski w rozgrywkach zachodnich mocarstw, gdy polski rząd będzie abdykował z prowadzenia polityki wschodniej tylko dlatego, że ważniejsze jest pilnowanie wątpliwego miejsca przy brukselskim „stole”.
Follow @KarolDarmoros
Autor jest dziennikarzem, współpracownikiem Polskiego Radia (IAR), a także blogerem i współtwórcą serwisu iktomaracje.pl