Rada Najwyższa Ukrainy zadecydowała o wprowadzeniu stanu wojennego. Nie będzie on jednak obowiązywał na terenie całego kraju, a jedynie w obwodach przy granicy z Rosją oraz na obszarach nad Morzem Czarnym i Azowskim.
Wprowadzenie stanu wojennego ma związek z kryzysem, do którego doszło w niedzielny wieczór nad Morzem Azowskim. Już wcześniej prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zapowiedział chęć wprowadzenia stanu wojennego. Podkreślił jednocześnie, że nie oznacza to wojny. „Wprowadzenie stanu wojennego nie oznacza, że Ukraina będzie prowadziła działania ofensywne. Ukraina będzie prowadziła wyłącznie działania na rzecz obrony swojego terytorium i bezpieczeństwa swoich obywateli” – powiedział.
Petro Poroszenko podkreślił również, że wprowadzenie stanu wojennego nie będzie wiązało się z mobilizacją, jednak żołnierze rezerwy powinni być gotowi do powołania do wojska. „Stan wojenny nie oznacza, że rezygnujemy z polityczno-demokratycznej drogi wyzwolenia ukraińskich terytoriów” – mówił.
Czytaj także: Bosak ostrzega przed zaangażowaniem w konflikt na Ukrainie. \"Mam nadzieję, że to ostatni komunikat w tej sprawie\
Stan wojenny w części Ukrainy
Teraz Rada Najwyższa Ukrainy zdecydowała o wprowadzeniu stanu wojennego i tym samym poparła wniosek prezydenta kraju. Za wprowadzeniem stanu wojennego było 276 deputowanych a 30 było przeciw. Jeszcze przed głosowaniem doszło w parlamencie do przepychanek między deputowanymi, sytuację musiał uspokajać prowadzący obrady.
Wiadomo już, że stan wojenny nie będzie obowiązywał na terenie całego kraju, ale jedynie w obwodach przy granicy z Rosją oraz na obszarze nad Morzem Czarnym i Azowskim. Kontrolę nad realizacją decyzji w sprawie stanu wojennego będzie sprawował sekretarz Ołeksandr Turczynow.
Czytaj także: Jest reakcja NATO i Komisji Europejskiej na działania Rosji w Cieśninie Kerczeńskiej
Źr.: Onet