W niedzielę 25 lutego, w Hucie Pieniackiej, odbyły się uroczystości upamiętniające zamordowanych tam Polaków. Do zbrodni w wyniku której zginęło blisko tysiąc osób doszło 28 lutego 1944 roku. Masakry dokonali ukraińscy szowiniści, zgrupowani w SS Galizien oraz UPA. Ich ideowi spadkobiercy twierdzą jednak, że jest to wersja zmanipulowana, wobec czego postanowili zakłócić zorganizowane przez stronę Polską uroczystości.
Huta Pieniacka, przed wybuchem wojny była wsią liczącą ok. 170 gospodarstw, w których mieszkało ok. 1000 osób. Administracyjnie należała do województwa tarnopolskiego, dzisiaj tereny te (wieś po masakrze przestała istnieć) przynależą administracyjnie do obwodu lwowskiego. 23 lutego 1944 odział SS Galizien zaatakował ukrywający się w pobliżu wioski polski odział partyzancki. Polacy ze starcia wyszli zwycięsko, narazili jednak wieś na odwet. Chcąc stworzyć pozory, że mieszkańcy nie mieli z partyzantami nic wspólnego, odział wsparty przez młodych mężczyzn ze wsi wycofał się do lasów. Liczono, że uchroni to wieś przed pacyfikacją. Niestety, 28 lutego odziały SS Galizien, wsparte przez upowską sotnię „Siromacha”, ostrzelały wieś, a następnie wyłapanych ludzi zapędzili do kościoła i pobliskiej stodoły, które podpalono. W masakrze śmierć poniosło ok. 850 osób.
Huta Pieniacka stała się jednym z symboli ludobójstwa, które na Polakach dokonali ukraińscy szowiniści w czasach II Wojny Światowej. Co roku odbywają się tam uroczystości upamiętniające tamte krwawe wydarzenia, organizowane przez stowarzyszenia kresowe przy wsparciu władz państwa. W tym roku, w 74. rocznicę tamtych krwawych wydarzeń, udział wzięli w nich Polacy mieszkający na Ukrainie, rodziny zabitych podczas masakry, a także przedstawiciele władz Polski, m.in. wiceminister spraw zagranicznych Janusz Dziedziczak oraz sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Adam Kwiatkowski.
Polskie obchody postanowili jednak zakłócić działacze ukraińskich organizacji nacjonalistycznych, którzy wyposażeni w czarno czerwone flagi nieopodal zorganizowali swoją kontrmanifestację, podczas której twierdzili, że ”Polska nie narzuci im swojej wersji historii” oraz, że Stefan Bandera jest dla nich bohaterem. Całość kontrmanifestacji liczyła kilkadziesiąt osób. W Hucie Pieniackiej pojawiła się również tablica zrzucająca winę za popełnione zbrodnie na Niemców. Polskie uroczystości od kontrmanifestacji oddzieliła policja, nie doszło do żadnych zamieszek.