Jutro minie tydzień od rozpoczęcia na nowojorskich kortach twardych turnieju wielkoszlemowego US Open. Dotychczas mieliśmy do czynienia z kilkoma niespodziankami, niestety, dużo słabiej niż w Wimbledonie radzą sobie Polacy, którzy poza Agnieszką Radwańską odpadli już z singlowej i deblowej rywalizacji.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Isia jak na razie nie zawodzi oczekiwań fanów. W całym turnieju nie przegrała jeszcze seta, pewne problemy mając dopiero w meczu III rundy z Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową. Już jutro w spotkaniu IV rundy Polka zmierzy się z kolejną zawodniczką z Rosji- Jekateriną Makarową, rozstawioną z numerem 24. Ogólnie, znamy już 14 z 16 zawodniczek, które zagrają w 1/8 finału, którego stawką będzie wejście do ćwierćfinału ( co, przypomnijmy, na nowojorskich kortach jeszcze się nie udało Radwańskiej w jej karierze). Poza Polką, w tej fazie turnieju zameldowały się m.in. Serena Williams, Wiktoria Azarenka, Ana Ivanović czy Na Li. Niespodzianką były z kolei odpadnięcia Sary Errani ( 2 runda), Sabiny Lisicki ( 3 runda), czy Samanty Stosur ( już w pierwszym pojedynku). Nam pozostaje już dopingować jedynie starszą z sióstr Radwańskich- młodsza, Urszula w II rundzie gładko poległa ze Sloane Stephens, która w jutrzejszym hitowym meczu IV rundy zmierzy się z Williams.
Niestety, w turnieju panów już po pierwszym meczu za burtą znaleźli się wszyscy nasi reprezentanci. O ile porażki Michała Przysiężnego z Julienem Benneteau i Łukasza Kubota z Jarrko Nieminenem można było przewidzieć, o tyle trzysetowa klęska rozstawionego z czternastką Jerzego Janowicza z kwalifikantem Maximo Gonzalezem była dla kibiców szokiem. Nasz zawodnik w trakcie pojedynku miał poważne problemy z bólem pleców, co niewątpliwie wpłynęło na siłę jego serwisu i poruszanie się na korcie. W grze pozostają główni faworyci, wymienieni przez nas w tym gronie w przedturniejowej zapowiedzi. Jedynym z tego grona, który pożegnał się już z zawodami jest Juan Martin del Potro. Argentyńczyk w drugiej rundzie uległ po pięciu setach Australijczykowi Lleytonowi Hewittowi, mistrzowi US Open sprzed 12 lat. Tym samym były lider rankingu ATP przypomniał o sobie kibicom. Furorę robi też brytyjski kwalifikant Daniel Evans, który pokonał dużo wyżej notowanych Keia Nishikoriego i Bernarda Tomicia.
Równie słabo jak singlistom, poszło w Nowym Jorku naszym deblistom- żadnemu z nich nie udało się przejść I rundy. Do drugiego szczebla zawodów awansował jedynie w mikście Marcin Matkowski, występujący w parze z Czeszką Ivetą Paschke.
Miejmy nadzieję, że Agnieszka Radwańska nie poprzestanie na trzech wygranych pojedynkach, i- kto wie- może uda się jej uzyskać drugi w karierze wielkoszlemowy finał. Trzymamy kciuki !
Foto: Shinya Suzuki/ WikiCommons