Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej zdecydował się na opublikowanie 380 dokumentów, które według Ukraińców mają świadczyć o tym, że zamiast zbrodni ludobójstwa na Wołyniu trwał konflikt polsko-ukraiński. Wszystko to w momencie, kiedy w Polsce odbywają się obchody ku czci pomordowanych przez nacjonalistów z OUN-UPA.
Tyszka: Sprytna polityka historyczna Ukraińców. Gratuluję PiS
Prezes tej instytucji – Wołodymyr Wjatrowycz (swoją funkcję sprawuje od 2014 roku) od dawna twierdzi, że nie było czegoś takiego ja rzeź wołyńska. Zamiast tego, jego zdaniem, trwała tzw. „druga wojna polsko-ukraińska”, prowadzana w latach 1942-1947. Swoje poglądy przedstawia np. na Facebooku. O tej sprawie wielokrotnie informował m.in. Tomasz Maciejczuk, który udostępniał kontrowersyjne wpisy prezesa ukraińskiego IPN. Poniżej przedstawiamy niektóre z nich:
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Na potwierdzenie tezy o konflikcie polsko-ukraińskim, odpowiednik polskiego IPN opublikował dokumenty, które pochodzą m.in. z archiwum KGB i Mykoły Łebedia – ukraińskiego nacjonalisty, który m.in. pełnił obowiązki tzw prowidnyka OUN-B (w latach 1941-1943). Jak informuje RMF 24, według ukraińskiego IPN, dokumenty te mają rzucić nowe światło na historie relacji polsko-ukraińskich w latach 40 XX wieku. To Polacy mieli rozpocząć terror w związku z niemiecką akcją wysiedleńczą na Chełmszczyźnie, a następnie konflikt przeniósł się na Wołyń oraz Galicję Wschodnią, gdzie doszło do otwartych walk Polaków i Ukraińców.
Oprócz tego to Polacy mieli współpracować z Niemcami, donosząc na Ukraińców, a także napadać na ukraińskie wsie.
Jak podaje RMF 24, niektórzy historycy negują wiarygodność dokumentów podchodzących z archiwum Łebedia , wskazując, że mogły one powstać po wojnie.
Na razie nie jest znana odpowiedź polskiego Instytutu Pamięci Narodowej.
Warto zauważyć, że to właśnie Wołodymyr Wjatrowycz forsował koncepcję nadania ulicy w Kijowie imienia Stepana Bandery. O tym pisaliśmy tutaj.
Źródło: facebook.com/rmf24.pl
Fot.: Wojciech Zapała/wMeritum.p