Z uwagi na zagrożenie związane z epidemią koronawirusa pod znakiem zapytania stanął termin wyborów prezydenckich w Polsce. Obóz rządzący proponuje głosowanie korespondencyjne, które w opinii rządzących jest bezpieczniejsze, ale niesie za sobą wątpliwości konstytucyjne. Tymczasem w połowie kwietnia, czyli w czasie globalnej pandemii, głosowanie w tradycyjnej formie przeprowadziły władze Korei Południowej. Jak wyglądało? Czy wybory w Korei Południowej przyczyniły się do wzrostu zakażeń?
Wybory parlamentarne w Korei Południowej odbyły się 15 kwietnia, w czasie, gdy na świecie trwała pandemia koronawirusa. Z oficjalnych statystyk władz wynika, że wzięło w nich udział ponad 29 milionów obywateli.
Wybory w Korei Południowej. Głosowanie zorganizowano w czasie epidemii
Głosowanie odbyło się w tradycyjnej formie – w lokalach wyborczych, przy udziale komisji. Obywatele odbierali karty, zaznaczali swój wybór, a następnie wrzucali je do urn. Równolegle istniała jeszcze możliwość głosowania korespondencyjnego, z której skorzystało 26 proc. osób, które brały udział w wyborach. Swój głos oddać mogły nawet osoby zakażone, w specjalnie przygotowanych do tego stacjach epidemiologicznych.
Ze względów bezpieczeństwa koreańska komisja wyborcza zawiesiła możliwość głosowania w 91 ambasadach i konsulatach w 55 krajach na świecie. Ostatecznie jednak organizatorzy mieli powody do zadowolenia. Frekwencja wyniosła aż 66,2 proc., co jest najwyższym wynikiem od 28 lat. Zwyciężyła rządząca Partia Demokratyczna, zdobywając 180 mandatów spośród 300 w Zgromadzeniu Narodowym.
Władze zapewniły bezpieczeństwo uczestnikom głosowania. Potwierdzają to wyniki
Oczywiście nie obyło się bez nadzwyczajnych środków ostrożności. Władze zadbały o specjalne wyposażenie lokali wyborczych i członków komisji. Miejsca były dezynfekowane, a uczestnicy głosowania musieli mieć rękawiczki i zachować inne środki ostrożności, jak np. zachowanie dystansu 2 metrów w kolejce.
Po dwóch tygodniach od wyborów Koreańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (KCDC) poinformowało, że nie odnotowano żadnego zakażenia koronawirusem, które miało związek wyborami.
Czy możliwe jest przeprowadzenie wyborów w podobny sposób w Polsce?
Być może rozwiązania podjęte przez Koreę Południową mogą stanowić punkt odniesienia do aktualnej sytuacji w Polsce. Przypomnijmy, że obóz rządzący przedstawił projekt przewidujący głosowanie wyłącznie w formie korespondencyjnej. Pomysł ten budzi jednak wątpliwości natury konstytucyjnej.
Z drugiej strony w trakcie wyborów Korea Południowa znajdowała się w fazie wygaszania epidemii. Aktywne przypadki COVID-19 znajdowały się na poziomie 2 tys. (dla porównania w Polsce jest ich obecnie ok. 9 tys.).
Korea Południowa stosunkowo szybko poradziła sobie z epidemią. W ubiegłym tygodniu, po raz pierwszy od 72 dni – w ciągu doby nie wykryto żadnej infekcji lokalnej. Obecnie pojawiają się jedynie pojedyncze przypadki.
Sukces tego kraju jest tym bardziej imponujący, jeśli wziąć pod uwagę, że władze nie stosowały tam tak surowych restrykcji, jak w innych częściach świata. Nie zamknięto granic, nie wprowadzono zakazu przemieszczania się. Władze zdecydowały się jednak na kwarantannę osób przybywających z Europy oraz zamknęły placówki oświatowe. Dlaczego w Korei udało się wyhamować epidemię?
Powodów tego stanu rzeczy jest wiele. Do głównych można zaliczyć: przestrzeganie zaleceń służb sanitarnych przez obywateli, powszechne testy (nawet 20 tys. dziennie) pozwalające na skuteczne wykrywanie ognisk epidemii, powszechność środków dezynfekcyjnych oraz uwarunkowania społeczno-kulturowe (powszechna odpowiedzialność). W niektórych przypadkach wystarczył telefon o konieczności przejścia kwarantanny domowej w związku z wykryciem zakażenia u innej osoby.
Źródło: theguardian.com, wp.pl, The Star, ourworldindata.org