Dzisiejsze wybuchy w Kabulu wywołały ogromne zaniepokojenie społeczności międzynarodowej. Cały czas pojawiają się nowe informacje na ten temat. Wiadomo już, że zginęło kilkadziesiąt osób. Jak informuje „Wall Street Journal”, wśród ofiar znalazło się co najmniej czterech amerykańskich żołnierzy. Z informacji gazety wynika, że kolejni trzej odnieśli obrażenia.
Najnowsze ustalenia wskazują na to, że wybuchy w Kabulu to dzieło terrorystów samobójców z Państwa Islamskiego. Wiadomo już, że zginęło co najmniej 40 osób, a 120 odniosło obrażenia. Dane te na bieżąco są aktualizowane, więc mogą jeszcze ulec zmianie.
Gazeta „Wall Street Journal” poinformowała, że wśród ofiar znaleźli się czterej amerykańscy żołnierze, a trzej kolejni odnieśli obrażenia. Jak informuje Polsat News, amerykańska gazeta powołuje się na Rossa Wilsona, charge d’affaires ambasady USA w Kabulu. Dyplomata takie dane przekazał pracownikom placówki.
Pierwsze informacje mówiły, że wybuchy w Kabulu nastąpiły na lotnisku. Szybko okazało się jednak, że doszło do nich poza jego terenem. Takie informacje przekazywał Pentagon.
W ostatnich dniach napływało coraz więcej alarmujących doniesień o zagrożeniu terrorystycznym. Na miejscu działania prowadzili także talibowie, którzy używali broni palnej.
Lotnisko w Kabulu w ostatnich dniach stało się miejscem chaosu i wstrząsających scen. To stamtąd wiele państw m.in. USA, Włochy, Wielka Brytania i Polska, prowadzi ewakuację swoich obywateli i Afgańczyków współpracujących ze służbami tych państw. W sieci krążyło wiele nagrań ukazujących prawdziwy chaos i dramat, jaki się tam rozgrywał.
Jak podają media, w okolicy lotniska zgromadził się nawet 10-tysięczny tłum ludzi. Nadal wierzą, że uda im się opuścić Afganistan i udać do bezpiecznego państwa. Czasu jest coraz mniej, bo zgodnie z ich zapowiedzią, ewakuacja ma zakończyć się do 31 sierpnia.
Czytaj także: Sondaż. Co Polacy sądzą o płocie na granicy? Wynik mówi wszystko
Źr. Polsat News