Zakażona koronawirusem 16-latka miała trafić do szpitala. W środę zabrała ją karetka pogotowia, ale wtedy pojawiły się nieoczekiwane problemy. Żaden ze świętokrzyskich szpitali nie chciał przyjąć chorej nastolatki. Zanim zgodził się ją przyjąć szpital w Warszawie, krążyła karetką przez aż 6 godzin. – informuje „Echo Dnia”.
16-latka skarżyła się na duszności. Wieczorem ratownicy medyczni odebrali zgłoszenie i udali się pod wskazany adres. „Zgłoszenie otrzymaliśmy o godzinie 19.50. W zasadzie od tej pory do 2 w nocy dyspozytor i koordynator z pogotowia szukali dla pacjentki miejsca w szpitalu”- informuje dyrektor świętokrzyskiego pogotowia Marta Solnica w rozmowie z portalem „Echo Dnia”.
Czytaj także: Prawie 2 tysiące nowych przypadków koronawirusa. Absolutny rekord
W sumie przez 6 godzin 16-latka przebywała w karetce, która krążyła między szpitalami. Żadna placówka nie chciała jej przyjąć. „Powody były różne, ale w większości chodziło o brak miejsc dla pacjentów chorych na COVID-19. Karetka próbowała zawieźć pacjentkę również do szpitala w Krakowie, ale również ostatecznie odmówiono” – mówi Marta Solnica. Dopiero o 2 w nocy udało się znaleźć miejsce w szpitalu w Warszawie.
16-latka to nie pierwszy taki przypadek
Marta Solnica przyznaje, że do takich sytuacji dochodzi od marca. O tym, że jest problem wie także dr Krzysztof Grzegorek, wicedyrektor skarżyskiego szpitala, w którym także zabrakło miejsca dla chorej. Winą obarcza rządzących. „Nie powinno być tak, że to szpital szuka miejsca dla pacjenta, którego nie jest w stanie przyjąć. Nikt inny nie bierze za to odpowiedzialności.” – mówi, cytowany przez „Echo Dnia”.
„O tym, że brakuje łóżek dla pacjentów zakażonych koronawirusem słyszymy z różnych stron Polski, nie tylko z naszego regionu.” – dodaje dr Grzegorek. „U nas problemem jest chociażby to, że nie ma szpitala III poziomu (zakaźnego). Gdyby państwo poniosło koszty i te łóżka byłyby zapewnione to choćby stały puste, nikt nie miałby pretensji. A tak mamy sytuację odwrotną” – podsumowuje.
Źr. echodnia.eu