Morderstwo 16-letniej Anny Ż. wstrząsnęło opinią publiczną. Sekcja zwłok potwierdziła, że dziewczyna została uduszona. Z nowych ustaleń śledczych wyłania się powoli prawdopodobny przebieg wydarzeń. Co wiemy o zbrodni pod Siedlcami (woj. mazowieckie)?
Przypomnijmy, że poszukiwania Anny Ż. rozpoczęły się 3 grudnia. 16-latka miała się pojawić w domu w miejscowości Stok Lacki-Folwark pod Siedlcami, jednak nie przybyła na miejsce. Szeroko zakrojone poszukiwania zakończyły się tragiczną wiadomością dla bliskich. W lesie nieopodal miejscowości Grubale odnaleziono ciało nastolatki.
Już wstępne informacje wskazywały, że dziewczyna została uduszona. Lokalne media informowały, że w związku ze sprawą zatrzymano 20-letniego chłopaka Jakuba B. W jego domu miał się znajdować telefon 16-latki.
16-latka ofiarą zbrodni pod Siedlcami. W jakich okolicznościach zginęła?
Wyniki sekcji zwłok potwierdziły, że Anna Ż. została uduszona. Do zbrodni miało dojść w czwartek. Z ustaleń śledczych wyłania się już prawdopodobny przebieg wydarzeń.
Anna spotkała się ze swoim chłopakiem. Rozmowa szybko przerodziła się w kłótnię. W pewnym momencie 16-latka powiedziała, że chce zerwać znajomość. To wyznanie wprawiło Jakuba we wściekłość. 20-latek rzucił się na Annę i zaczął ją dusić. Po wszystkim wrzucił ciało do bagażnika i zawiózł do lasu w miejscowości Grubale.
Jakub B. został zatrzymany, jeszcze w trakcie poszukiwań. Po nocy spędzonej za kratkami przyznał się do winy. Wskazał także miejsce ukrycia zwłok. Policjanci odkryli na szyi dziewczyny zaciśnięty pasek od spodni.
– Mężczyźnie został przedstawiony zarzut zabójstwa. Przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia – powiedziała prokurator Krystyna Gołąbek z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach w rozmowie z „Faktem„.
Dr Janusz Pobocha, biegły psychiatra sądowy, tłumaczy dziennikarzom, że napastnik działał prawdopodobnie pod wpływem ogromnych emocji. – Prawdopodobnie gdy poczuł się odrzucony i bronił przed opuszczeniem, zadziałał mechanizm: „Jeżeli ja nie będę cię miał, to żaden inny mężczyzna też nie” – ocenił.