Kilka słów o frekwencji, która mimo wszystko mnie zaskoczyła, wynosząc 22,7%. Nie sądzę, aby politycy zbytnio się nią przejmowali, choć niektórzy z pewnością odetchnęli z ulgą, gdy przekroczyła kompromitujący poziom 20%. Zastanówmy się jednak, co w istocie ona oznacza? Niechęć Polaków do tzw. klasy politycznej rośnie. Kiedy przemnożymy liczbę uprawnionych przez frekwencję a następnie ostateczne poparcie, okaże się, iż triumfujących popiera garstka osób.
Pisząc ten krótki felieton podsłuchuję dyskusji w „reżimówce”. Korwin ciągle boli. Czarny koń, który odebrał elektorat Palikotowi zaskoczył wszystkich 7,2% wynikiem. Myślę, że dla obserwatorów polskiego życia politycznego wspomniane zaskoczenie jest żadnym. Sam Korwin kręci nosem pytany o ten fenomenalny rezultat. Jeśli chodzi o kradzież elektoratu, to i jeden i drugi Janusz za te słowa by się obrazili a przynajmniej zaśmiali jak podczas debaty na UKSW. Wynik Janusza Korwina-Mikke jest jednak swoistym symbolem zmian. Zauważył to trafnie Robert Winnicki, choć do wizji marszu za utorowaną przez KNP drogą podchodzę na chwilę obecną ze spokojem. Jeśli Ruch Narodowy konsekwentnie rozbudowywać będzie swoje struktury, to wraz ze zmianą pokoleniową, za kilka lat 1,5% wynik zwiększy wielokrotnie.
Czytaj także: Wybory parlamentarne 2015 [Relacja na żywo]
To co dokonało się jednak na lewicy, myślę że można spokojnie nazwać, zgodnie z kultową terminologią, masakrą. Wszystko wskazuje na, że TREPOM, Europom+, Palikotom (jeden twór) do przekroczenia progu wyborczego zabrakło sporo. Około 9% wynik SLD-UP to też klęska „dojrzałych zielonych”. Moim zdaniem ogromna w tym zasługa Korwina, Dziambora, Wiplera, którzy uczestnicząc w ostatnich dniach w medialnych ustawkach w kontrze do lewicy, obnażyli ich bezideowość. Wiemy dokładnie jak wyglądało niedawne stawianie kropki czy odpowiadanie na pytanie zamknięte w Polsacie. Z pewnością, ci mniej radykalni w poglądach wyborcy, za sprawą wspomnianych masakr, ustawek, „dyskusji”, mogli się wystraszyć i zaniechali pójścia na wybory. Niewiele ugrupowań podczas tej kampanii działało jednak na tak wielu frontach, walcząc skutecznie nie tylko o jak najwyższe poparcie własne ale i pogrom ideologicznych wrogów.
Kolejne emocje czekają nas rano, kiedy dowiemy się, które jednostki oficjalnie wygrały. Póki co, alternatywnych wersji jest tak wiele, że bezsensownym jest ich komentowanie. Ostatnia refleksja. Przed snem obejrzę sobie rozmowę z Januszem Flinstone’m Piechocińskim, który z pełną satysfakcją rozpływa się nad swoimi czterema (prawdopodobnie) mandatami. Ludzie, którzy obsadzają większość urzędów, starostw, ministerstw, zarządów wojewódzkich etc. w kraju, uzyskują około 7% poparcie przy 22,7% frekwencji…
Dobrej nocy!
http://www.facebook.com/lukromanczuk
http://www.twitter.com/lukromanczuk
_____________________________
Dla tych, którzy przed snem nie mają zamiaru oglądać Janusza Piechocińskiego – moja ostatnia rozmowa z Januszem Korwinem-Mikke, dotycząca w głównej mierze UE.