Nadal nie wiadomo, jak doszło do tego, że zginął 4-latek, którego noga utknęła w drzwiach tramwaju przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie. Drzwi były wyposażone w specjalny mechanizm zapobiegjący przytrzaśnięciu pasażera. Po tragedii przetestowano go jeszcze raz. Poinformowano o wynikach.
Przypomnijmy, w piątek 4-latek jechał z babcią tramwajem starszego typu linii 18. Chłopiec wysiadł przy przystanku Batalionu Platerówek, ale drzwi przytrzasnęły mu nogę. Pojazd ruszył i ciągnął dziecko przez kilkaset metrów, babcia została w środku.
Czytaj także: Agresywny kierowca zatrzymał go na drodze. Reakcja zachwyciła internautów [WIDEO]
Jak przekazał portalowi Gazeta.pl rzecznik Tramwajów Warszawskich Maciej Dutkiewicz, w tramwaju nie ma monitoringu, a motorniczy nie mógł dostrzec w lusterku, co dzieje się na końcu pojazdu. Nie zauważył, że dziecko utknęło.
Rzecznik poinformował również, że drzwi tramwaju wyposażono w specjalny mechanizm mający zapobiegać tego typu sytuacjom. Mechanizm ten przetestowano później w obecności prokuratora. Zadziałał prawidłowo. Nie wiadomo zatem, dlaczego doszło do tragedii. Sprawę wyjaśni śledztwo.
Czytaj także: Polscy strażacy ruszyli do Francji. Tak ich powitali! [FOTO]
Podano też ustalenia na temat motorniczego tramwaju. Wiadomo, że był trzeźwy i ma aż 14-letnie doświadczenie. Na tym stanowisku to bardzo dużo.
Źr. gazeta.pl