Najbardziej interesującym spotkaniem spośród sobotnich potyczek na boiskach Ekstraklasy wydawał się mecz Cracovii z Górnikiem Zabrze. Obie drużyny od dłuższego czasu nie znajdowały swojego pogromcy, co zwiastowało duże emocje na stadionie w Krakowie. W innym spotkaniu Lechia Gdańsk z nowym trenerem i kilkoma nowymi zawodnikami podejmowała na własnym terenie Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Górnik Łęczna – Piast Gliwice
Zawodnicy drużyny lidera Ekstraklasy od początku spotkania częściej utrzymywali się przy piłce, lecz to pojedyncze ataki ekipy z Lubelszczyzny przynosiły największe zagrożenie pod bramką. W 9. minucie Grzegorz Bonin wpadł w pole karne lewą flanką, lecz jego płaski strzał wybił bramkarz Piasta na rzut rożny. W odpowiedzi Szeliga próbował oddać strzał z pola karnego, choć jego próba została powstrzymana przez Łukasza Mierzejewskiego. Pierwsza połowa meczu była bardzo ciekawa, kibice byli świadkami dobrego spotkania z kilkoma dobrymi akcjami. W 26. minucie kolejną okazje do zdobycia gola otwierającego wynik miał Grzegorz Bonin. Jednak i tym razem jeden z filarów ofensywy Górnika skapitulował w pojedynku z Jakubem Szmatułą. Piast próbował zaskoczyć rywali koronkową grą w ataku pozycyjnym, lecz dobrze dysponowana była obrona gospodarzy. Łęcznianie wietrzyli swoje szanse w grze z kontrataku. Do przerwy tego bardzo interesującego spotkania, na stadionie w Łęcznej nie padł żaden gol.
Czytaj także: Ekstraklasa: Piast Gliwice nadal bez zwycięstwa w 2016 roku
Tuż po wznowieniu gry po przerwie, znakomitą szansę mieli gospodarze. Radosław Pruchnik z ośmiu metrów próbował pokonać Jakuba Szmatułę, lecz piłka po jego potężnym strzale odbiła się jedynie od słupka, a potem spadła tuż przed bramką Piasta. Zawodnicy z Górnego Śląska zdołali jednak wybić futbolówkę. „Górnicy” od samego początku drugiej części przeważali nad rywalem. Z bardzo dobrej strony pokazywał się napastnik gospodarzy, Jakub Świerczok, który zagroził kilkukrotnie bramce lidera Ekstraklasy. Po wyjściu z szatni rolę na boisku się zamieniły. Piłkarze Górnika przejęli inicjatywę, a Piast atakował głównie z kontrataków. Zawodnicy z Lubelszczyzny byli bliżej zdobycia gola, lecz brakowało dobrego wykończenia. Przyparci do muru zawodnicy popularnego „Piastunka” zdołali wywieźć z Łęcznej zaledwie jeden punkt. Remis lidera tabeli jest nielada zaskoczeniem w 22. kolejce Ekstraklasy.
Górnik Łęczna – Piast Gliwice 0:0
Górnik Łęczna: Dziugas Bartkus – Łukasz Mierzejewski, Radosław Pruchnik, Tomislav Bozić, Damian Jakubik, Łukasz Bogusławski (85′ Łukasz Tymiński), Krzysztof Danielewicz, Grzegorz Bonin, Przemysław Pitry (68′ Tomasz Nowak), Grzegorz Piesio, Jakub Świerczok (73′ Bartosz Śpiączka).
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła – Marcin Pietrowski, Uros Korun, Hebert, Patrik Mraz, Bartosz Szeliga (82′ Kristijan Ipsa), Kamil Vacek, Radosław Murawski, Mateusz Mak, Martin Nespor (85′ Josip Barisić), Maciej Jankowski (61′ Martin Bukata).
Żółte kartki: Nowak, Pitry, Śpiączka (Górnik) oraz Jankowski (Piast).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 3500.
Lechia Gdańsk – Podbeskidzie Bielsko – Biała
Pierwsza połowa spotkania w Gdańsku nie rozpieściła kibiców. Lechia przez większość czasu była w posiadaniu piłki, lecz widoczny był brak pomysłu na przeprowadzenie skutecznej akcji ofensywnej przez ten zespół. Ostatnie w tabeli Podbeskidzie skupiło się głównie na bronieniu dostępu do swojej bramki, co sprawiło, że widowisko nie było zbyt porywające. Jedyną dobrą okazję w pierwszych 45. minutach miał Flavio Paixao. Portugalczyk miał przed sobą już tylko Wojciecha Kaczmarczyka, lecz uderzył bardzo wysoko ponad bramką Podbeskidzia. W 40. minucie Kohei Kato otrzymał drugą żółtą kartkę za faul na Lukasie Haraslinie i w związku z tym musiał już w pierwszej połowie zejść z murawy. Nie był to koniec złych informacji dla drużyny Roberta Podolińskiego Tuż przed przerwą również po obejrzeniu czerwonej kartki boisko opuścił Marek Sokołowski. Doświadczony zawodnik „Górali” delikatnie trącił wychodzącego na dogodną pozycję Flavio Paixao. Sytuacja wywołała sporo kontrowersji, gdyż dotknięcie prawdopodobnie nie spowodowało upadku Portugalczyka. Po przerwie gdańszczanie będą wyraźnym faworytem do końcowego triumfu.
Druga połowa wręcz idealnie ułożyła się dla podopiecznych Piotra Nowaka. W 47. minucie Adam Deja niefortunnie trącił ręką piłkę w polu karnym i wobec tego sędzia podyktował rzut karny. Jedenastkę pewnym strzałem w lewy dolny róg bramki wykorzystał kapitan zespołu – Sebastian Mila. Zawodnicy Lechii zgodnie z oczekiwaniami bardziej stanowczo atakowali bramkę gości. „Lechiści” zamknęli rywale w obrębie 20. metra od bramki i wszystko wskazywało na to, że kolejne gole dla „Biało-Zielonych” są kwestią czasu i tak też się stało. Znajdujący się na środku pola karnego Mario Maloca otrzymał dośrodkowanie od Lukasa Haraslina i pewnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Wojciecha Kaczmarka. Popisom strzeleckim graczy z Gdańska nie było końca. W 58. minucie Milos Krasić odegrał do ustawionego przed polem karnym Grzegorza Kuświka, a ten mocnym strzałem z 16. metra precyzyjnie umieścił piłkę w siatce. Dwie minuty później było już 4:0. Tym razem trafienie zaliczył Krasić, który wykorzystał dogranie Flavio Paixao. W kolejnych minutach Lechia kreowała następne akcje w ofensywie. Za każdym razem jednak brakowało odrobiny precyzji, by wykorzystać sytuacje. Szczególnie aktywny był Sławomir Peszko, który kreował akcje oskrzydlające. W końcówce spotkania tempo rozgrywania akcji znacznie się zmniejszyło. Gola rozstrzygającego rezultat spotkania zdobył głową w 86. minucie Peszko. Lechia Gdańsk spokojnie „dowiozła” wynik 5:0 do końcowego gwizdka arbitra.
Lechia Gdańsk – Podbeskidzie Bielsko – Biała 5:0 (0:0)
Sebastian Mila (48-karny), Mario Maloca (54), Grzegorz Kuświk (58), Milos Krasić (59), Sławomir Peszko (86)
Lechia Gdańsk: Marko Maric – Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak – Sławomir Peszko, Daniel Łukasik, Milos Krasić (76. Michał Chrapek), Sebastian Mila, Lukas Haraslin (61. Michał Mak) – Flavio Paixao (70. Adam Buksa), Grzegorz Kuświk.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Wojciech Kaczmarek – Marek Sokołowski, Krystian Nowak, Jozef Piacek, Adam Mójta – Jakub Kowalski (70. Paweł Tarnowski), Adam Deja (60. Kristian Kolcak), Kohei Kato, Mateusz Możdżeń, Damian Chmiel – Mateusz Szczepaniak (58. Samuel Stefanik).
Żółte kartki: Jakub Wawrzyniak, Rafał Janicki – Marek Sokołowski, Kohei Kato, Krystian Nowak
Czerwone kartki: Kohei Kato (41), Marek Sokołowski (45)
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 9587
Cracovia – Górnik Zabrze
Równie efektownie jak Lechia, rozgrywki w 2016 roku rozpoczęli piłkarze Cracovii. Popularne „Pasy” pokonały na swoim obiekcie Górnik Zabrze 3:0 (0:0). Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się już w 3. minucie Bartosz Kapustka. Ozdobą spotkania było jednak trafienie Erika Jendriska z 23. minuty. Słowak najpierw efektownie przyjął piłkę piętką, a następnie z narożnika pola karnego uderzył wprost w „okienko” bramki bronionej przez Radosława Janukiewicza. Wynik potyczki ustalił sześć minut później Mateusz Cetnarski. Były reprezentant Polski oddał precyzyjny, płaski strzał do bramki Górnika. Po tym zwycięstwie, Cracovia zbliżyła się na punkt do drugiej w tabeli Legii Warszawa. Wicemistrzowie Polski rozegrają swoje spotkanie w niedzielę.
Cracovia – Górnik Zabrze 3:0 (3:0)
Bartosz Kapustka (3), Erik Jendrisek (23), Mateusz Cetnarski (29)
Cracovia: Grzegorz Sandomierski – Deleu, Hubert Wołąkiewicz, Piotr Polczak, Paweł Jaroszyński – Marcin Budziński, Damian Dąbrowski – Jakub Wójcicki, Mateusz Cetnarski (68. Anton Karaczanakow), Bartosz Kapustka (83. Łukasz Zejdler) – Erik Jendrisek (77. Dariusz Zjawiński).
Górnik Zabrze: Radosław Janukiewicz – Dominik Sadzawicki, Adam Danch, Oleksandr Szeweluchin, Mariusz Magiera – Radosław Sobolewski (70. Ken Kallaste), Szymon Matuszek (46. Sebastian Steblecki) – Łukasz Madej, Aleksander Kwiek, Roman Gergel – Jose Kante (57. Szymon Skrzypczak).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 9106