Okoliczności śmierci polskiego pacjenta w Plymouth wzbudziły silne emocje. Prof. Jan Talar, który od ponad 40 lat zajmuje się wybudzanie chorych ze śpiączki uważa, że mężczyzna powinien być dalej leczony. – Ten chory był świadomy, a więc był człowiekiem, miał odruchy, reagował grymasem, płaczem – mówił lekarz w rozmowie z Telewizją Republika.
Informację o śmierci pacjenta w Plymouth potwierdzili we wtorek przedstawiciele jego rodziny. Przypomnijmy, że mężczyzna przebywał w brytyjskim szpitalu od listopada, kiedy doznał poważnego urazu mózgu. Lekarzom udało się wybudzić go ze śpiączki, jednak jego stan określono jako wegetatywny, zaś możliwość odzyskania świadomości w niskim stopniu uznano za niewielką.
Brytyjski sąd, biorąc pod uwagę opinie biegłych, wydał orzeczenie zezwalające na odłączenie pacjenta od aparatury (odłączenie pożywienia). Z wyrokiem zgodziła się część rodziny pacjenta, lecz jego matka i dwie siostry chciały walczyć o kontynuację leczenia. W ostatnich tygodniach sprawą zainteresowały się polskie media, a wkrótce także przedstawiciele władz.
Batalię o sprowadzenie pacjenta do Polski przerwała jego śmierć. Nie brak opinii, że wobec mężczyzny dokonano tzw. biernej eutanazji. – Ja nie mogłem wczoraj zasnąć jak czytałem informacje o kontrolowanym pogarszaniu się stanu pacjenta i podawaniu mu płynu podskórnie. Metoda barbarzyńska, podawanie środków dla tłumienia pracy mózgu – mówił we wtorek neurochirurg prof. Wojciech Maksymowicz w rozmowie z TVP Info.
Prof. Talar o śmierci polskiego pacjenta: Był człowiekiem, miał odruchy, reagował grymasem, płaczem, patrzył na rodzinę z błagalnym wzrokiem o ratowanie
Z kolei prof. Jan Talar, który zajmuje się wybudzaniem chorych ze śpiączki od 45 lat podkreśla, że polski pacjent był świadomy swojego położenia. – Twierdzę, że ten chory był świadomy, a więc był człowiekiem, miał odruchy, reagował grymasem, płaczem, patrzył na rodzinę z błagalnym wzrokiem o ratowanie – powiedział w Telewizji Republika. Fragmenty rozmowy przypominał Michał Rachoń w programie „#Jedziemy”.
– Ten człowiek musiał żyć i powinien żyć – podkreślił ekspert. – Doszło do tragedii i to jest dowód, że żyjemy w kulturze śmierci – dodał prof. Talar. Lekarz daje do zrozumienia, że lekarze powinni zajmować się takimi przypadkami, ponieważ są to ludzie świadomi swojej tragicznej sytuacji.
– On był człowiekiem, wszystko czuł, widział, wszystko rozumiał – mówił prof. Talar. Lekarz podkreślił, że dysponuje relacjami osób, które były w najcięższym stanie, a kiedy odzyskały możliwość komunikowania, tłumaczyły, jak wyglądała ich percepcja. – Najgorsza rzecz w tym wszystkim jest ta, że ten człowiek rozumiał sytuację – dodał.