Już za miesiąc planowany jest start nowego sezonu skoków narciarskich. Sezonu, który z całą pewnością będzie inny ze względu na wciąż szalejącą pandemię. Adam Małysz w rozmowie z Onetem Sport nie ukrywał, że wiele spraw jest obecnie skomplikowanych.
Do rozpoczęcia nowego sezonu skoków narciarskich został zaledwie miesiąc. Adam Małysz w rozmowie z Onetem Sport podzielił się przemyśleniami na temat najbliższych miesięcy w skokach. „Wszystko wskazuje na to, że konkursy odbędą się bez kibiców. Nie mamy wyjścia, w obecnej sytuacji obecność fanów jest po prostu niemożliwa. Na ten moment FIS chce normalnie rozgrywać konkursy. Są już planowane czartery do Kuusamo, Niżnego Tagiłu czy Planicy na mistrzostwa świata. Na pewno znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. Na dziś wydaje się, że konkursy w Wiśle się odbędą, ale sytuacja jest bardzo dynamiczna. Trudno cokolwiek przewidzieć” – powiedział.
Zdaniem dyrektora PZN, zbliżający się sezon nie będzie do końca sprawiedliwy. „Obawiam się, że bardzo dziwny. Co zrobimy, jeśli paru naszych skoczków się zarazi i pójdzie na kwarantannę? Odpadnie nam kilka konkursów. Pandemia wypaczy wyniki i moim zdaniem sezon nie będzie do końca sprawiedliwy” – mówił.
Małysz: „Kto za to zapłaci?”
Adam Małysz poinformował, że część krajów chce wymagać przeprowadzenia na zawodnikach testów na koronawirusa. Co istotne, ma się to odbyć w ścisłym okresie przed zawodami. Budzi to wątpliwości Orła z Wisły. „Rozumiem, że chcą zrobić wszystko, by rozgrywać konkursy. Rekomendują, by zawodnicy byli testowani przed każdymi zawodnikami. Decyzję pozostawiają jednak federacjom” – powiedział.
„Finowie i Rosjanie już poinformowali nas, że będą wymagać tych testów. Musi być ważny przez 72 godziny i tu zaczynają się schody. Teoretycznie można zrobić test jeszcze w Polsce, tyle że wiemy, jak wygląda sytuacja z lotami. Jeśli zostanie podróż samochodem, będziemy musieli robić wszystko na miejscu. A w Finlandii jeden test kosztuje 200 euro. Kto za to zapłaci? Nie wiemy jeszcze, jak zachowają się organizatorzy z innych krajów, ale niewykluczone, że będziemy musieli ponosić bardzo duże koszty” – dodał.
Dyrektor PZN opowiedział o swoim zakażeniu
Adam Małysz już kilka miesięcy temu był zakażony koronawirusem. Teraz skomentował postawę osób, które w pandemię nie wierzą. „Każdy, kto przebył chorobę jest najlepszym dowodem na to, że ona istnieje. Nawet jeśli w wielu przypadkach ma łagodny przebieg i w ogóle nie daje objawów. W Niemczech słuchałem w radiu, że tam też mają spory problem z osobami, które nie wierzą w pandemię. Młodzież chodzi na dyskoteki i do pubów, wiele osób lekceważy zagrożenie. A wiemy, jak to działa – osoba nieprzestrzegająca obostrzeń może przejść wirusa łagodnie, ale zarazić kogoś, komu choroba bardzo da się we znaki. Na przykład osoby starsze czy schorowane. Dlatego nie rozumiem, jak można mówić, że wirusa nie ma” – stwierdził.
U niego samego, na szczęście, po chorobie nie było żadnych trwalszych zmian. „Gdy wyzdrowiałem, zrobiłem sobie badania, m.in. tomograf. Wykazały one, że jestem całkowicie zdrowy i koronawirus nie wywołał w organizmie żadnych trwalszych zmian” – powiedział Małysz.
Cały wywiad można zobaczyć TUTAJ.
Czytaj także: Iga Świątek powiedziała, na co przeznaczy wygraną w turnieju French Open
Źr.: Onet Sport