Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” nie szczędził ostrych słów krytyki wymierzonych w organizacje zajmujące się rzekomo ochroną zwierząt. Z ust ministra rolnictwa padło nawet porównanie z propagandą hitlerowską.
Dziennikarz przeprowadzający rozmowę zwrócił uwagę, że niedawno Ardanowski był krytykowany przez ekologów. Wszystko dla tego, że minister rolnictwa zaproponował wprowadzenie do tarczy antykryzysowej przepisów zakazujących odbierania maltretowanych zwierząt przez ich obrońców. Co więcej, minister nazwał ich „przebierańcami”.
„Sytuacja jest prosta – idzie fala hejtu na rolników.” – zaczął Ardanowski. „Nie tylko ze strony tzw. ekologów, którzy stworzyli sobie znakomity pomysł na życie, zabierając zwierzęta. Widzę, co robią, co robi na przykład pani Sylwia Spurek, która w ogóle kwestionuje sens utrzymywania i hodowli zwierząt (…)” – mówił.
„Rolników próbuje się uczynić odpowiedzialnymi za zmiany klimatyczne, za rabowanie przyrody, za niszczenie środowiska, co jest nieprawdą. Rolnicy są kustoszami przyrody, dbają o miliony zwierząt w Polsce, o ich dobrostan, warunki utrzymania.” – mówił Ardanowski.
Czytaj także: Spurek: „Pani Komisarko, potrzeba nowych narzędzi, w tym sankcji dla Polski”
„Rolnicy zgłaszają do sądów i często te sprawy wygrywają, że organizacje wyspecjalizowane w odbieraniu zwierząt szybko je później sprzedają, że wyciągają pieniądze od samorządów na utrzymanie schronisk.” – kontynuował Ardanowski.
Ardanowski o „propagandzie hitlerowskiej”
„Spodziewałem się tego hejtu, ale może nie aż tak dużego.” – przyznał Ardanowski. „Epitety, wyzwiska, grożenie mi śmiercią. To jest mniej więcej podobne – i użyję tego porównania – jak cała propaganda hitlerowska wymierzona przeciwko Żydom czy Słowianom” – mówił. „To są te same słowa – gdzie ktoś powinien zgnić i na jakiej gałęzi wisieć. I to są ponoć elity społeczne, ludzie empatyczni, wrażliwi wobec braci mniejszych, którzy tak bardzo wczuwają się w sytuację zwierząt, a tak się zachowują wobec ludzi.” – dodał.
„To rolnicy dbają o zwierzęta, nie ekolodzy. Idzie wielki atak na rolnictwo. Krytykowanie rolników ze względów ideologicznych, zabranianie jedzenia mięsa, twierdzenie, że mleko jest szkodliwe, że hodowla bydła polega na gwałceniu krów. I ktoś przy zdrowych zmysłach opowiada takie rzeczy? To jest pewna cywilizacyjna wojna, która toczy się z rolnictwem. Organizacje tzw. obrońców praw zwierząt doskonale wpisują się w ten cały mechanizm.” – mówił Ardanowski.
„Nie wiem, czy ten zapis znajdzie się w tarczy kryzysowej, to decyzja rządu. Wszyscy się boją tych organizacji ekologicznych, bo robią tak wielki hałas. Stworzono gigantyczny biznes pod nazwą – odbieranie zwierząt. Biznes tylko w części oparty o szlachetne pobudki. Najczęściej to brutalne zarabianie.” – podsumował Ardanowski.
Źr. wprost.pl