W tym tygodniu niewiele brakowało, a doszłoby do prawdziwej katastrofy. Ziemię w bliskiej odległości minęła asteroida o oznaczeniu 2019 OK. Rzecz w tym, że naukowcy jej nie dostrzegli i jeśli byłaby na kursie kolizyjnym z naszą planetą, na ratunek byłoby za późno.
Gdyby obiekt uderzył w Ziemię nie doszłoby do zagłady ludzkości, ale siła uderzenia byłaby tak potężna, że mogłaby zniszczyć całe miasto. Naukowcy twierdzą, że uderzenie miałoby siłę eksplozji bomby atomowej. Co gorsza asteroida została dostrzeżona zaledwie na kilka godzin przed minięciem Ziemi.
Czytaj także: Edycja genomów w rolnictwie. Naukowcy apelują do Unii Europejskiej
Astronom Alan Duffy przyznaje, że był mocno zaskoczony, kiedy dziennikarze zaczęli wydzwaniać i prosić go o komentarz. „Myślałem, że wszyscy się martwią czymś, o czym wiemy, że nadlatuje. To był jednak szok. Byłem naprawdę zszokowany.” – powiedział astronom.
Asteroida, która niebezpiecznie blisko minęła Ziemię ma szerokość ok. 101 metrów. Obiekt kosmiczny minął naszą planetę w odległości ok 73 tys. km. To mniej więcej jedna piąta odległości, jaka dzieli Ziemię od Księżyca (384 400 km).
Asteroida przypomina o zagrożeniu z kosmosu
„Zakradła się do nas dość szybko. Dopiero po fakcie do ludzi zaczyna docierać, co się tak naprawdę wydarzyło.” – oznajmił Michael Brown, astronom z Uniwersytetu Monasha w Australii, którego cytuje „The Washington Post”.
Czytaj także: Cztery osoby topiły się w Rewalu. Dwie nie żyją
Duffy podkreśla, że tak późne wykrycie obiektu to kolejny dowód, że wiemy o kosmosie stosunkowo niewiele. Ta asteroida przypomina również jak wielkim zagrożeniem dla Ziemi są takie obiekty. „Wszyscy powinniśmy się martwić. To nie jest film z Hollywood. Zagrożenie jest wyraźne i aktualne.” – oznajmił Duffy.
Źr. o2.pl