Niecodzienna sytuacja miała miejsce w w Heidelbergu, w południowo-zachodnich Niemczech. Turysta z Chin chciał zwiedzać z plecakiem Niemcy, ale skradziono mu portfel. Mówiący jedynie po mandaryńsku (dialekcie języka chińskiego), zamiast na policję trafił do urzędu w Heidelbergu, gdzie zamiast protokołu zgłoszenia kradzieży mężczyzna podpisał wniosek o azyl.
W wyniku błędu mężczyzna spędził prawie dwa tygodnie w schronisku azylanckim. Urzędnicy, na skutek bariery językowej, podsunęli mu do podpisu wniosek o azyl. Chińczyka skierowano do ośrodka recepcyjnego w Dortmundzie, gdzie odebrano mu paszport i wizę. Turysta stał się formalnie uchodźcą. Przeszedł całą wymaganą procedurę medyczną, wzięto od niego także odciski palców. Uruchomił on maszynerię biurokratyczną, z której tak szybko nie udało mu się wydostać – przyznał Christoph Schlütermann z oddziału Niemieckiego Czerwonego Krzyża, który prowadzi ośrodek w Dülmen w Nadrenii Północnej-Westfalii.
Dopiero przy pomocy aplikacji translatorskiej udało mu się wytłumaczyć, że jest turystą, który chciał zwiedzać Niemcy i potem udać się do Francji i Włoch. Turysta z Chin nie krył radości z powodu zakończenie przymusowego urlopu. Europa nie była taka jak oczekiwałem – podsumował swoje wakacje.
Czytaj także: Jakub Filip Kierzkowski - napoleończyk i powstaniec
Źródło: TVP Info
Fot. Wikimedia/Joachim Seidler