Aleksandr Łukaszenka jedzie do Moskwy. Białoruski dyktator uda się tam dość nagle. Zapowiedział to w rozmowie z rosyjskim ambasadorem.
Jeszcze niedawno media rozpisywały się o problemach zdrowotnych Aleksandra Łukaszenki. Debatowano nawet o tym, kto po śmierci dyktatora miałby objąć władzę w kraju naszego wschodniego sąsiada.
Tymczasem okazuje się, że Łukaszenka, chyba, ma się dobrze. Ogłosił bowiem dość nagle, że uda się z wizytą do Moskwy. Na miejscu ma się spotkać z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem.
Łukaszenka oznajmił to podczas rozmowy z rosyjskim ambasadorem Dmitrijem Krutojem. Jego słowa cytują europejskie media, a on sam sposobi się do wyjazdu na Kreml.
Łukaszenka nagle wyjeżdża do Moskwy
– Jak mi raportuje rząd, prawie nie ma problemów w stosunkach z Federacją Rosyjską. Nie bardzo w to wierzę. Widzę z sytuacji, że nadal są problemy, pewne niekonsekwencje. Czasami biurokracja – powiedział Łukaszenka do rosyjskiego ambasadora.
Po chwili bezpośrednio zwrócił się do dyplomaty i zapytał: „Kto jest temu winien?”. Zaraz po tym dodał, że wybiera się do Moskwy, by spotkać się tam z Putinem. – Spotkamy się pojutrze w Moskwie, z prezydentem Rosji Putinem i razem przedyskutujemy i usuniemy te problemy, które w ogóle nie powinny pojawiać się w naszych stosunkach – oznajmił.
Czy to oznacza, że „coś się święci?”. Nie wiadomo tylko, o co dokładnie chodzi i czy to spotkanie będzie miało charakter przyjacielski, czy jednak nerwowy. Nie od dziś wiadomo bowiem, że Rosja chce całkowicie zdominować Białoruś. Pojawiają się nawet plotki o aneksji tego państwa przez Federację.