Naprawdę podstawowym sposobem zabezpieczenia przed wirusem jest stosowanie maseczek chirurgicznych oraz dystans społeczny – ocenił dr hab. Jarosław Drobnik. Jego zdaniem, przyłbica jest mało skuteczna, a zasłanianie się szalikiem to pozory ochrony.
Naczelny epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu dr hab. Jarosław Drobnik ocenił, że podstawowym sposobem zabezpieczenia przed wirusem jest stosowanie maseczek chirurgicznych oraz dystans społeczny.
„One oczywiście chronią przede wszystkim przed rozpraszaniem aerozolu, ale także stanowią pewną barierę dla tych kropelek aerozolu, w których jest zawieszony wirus. W związku z tym tam, gdzie możemy mieć dystansowanie plus maseczka chirurgiczna, to już jest całkiem dobry sposób ochrony przed transmisją wirusa” – powiedział ekspert.
Dodał, że zastosowanie maski typu FFP2 jeszcze bardziej podnosi bezpieczeństwo w „kontekście ochrony przed koronawirusem”, ale używanie masek chirurgicznych i dystansowanie społeczne są wystarczającym sposobem.
Zdaniem dr Drobnika używanie przyłbic jako jedynej formy ochrony jest błędem, ponieważ przyłbica jest uzupełnieniem ochrony i powinno się też stosować maseczkę do zasłonięcia ust i nosa.
„Przyłbica jest elementem uzupełniającym, szczególnie dla personelu medycznego przy dużym ryzyku transmisji wirusa. Jednak nie chodzi o zasłonięcie nią ust i nosa, ale o ochronę śluzówek oczu. I wykorzystuje się ją do tego często, szczególnie właśnie w obszarze medycznym” – powiedział ekspert.
Dodał, że stosowanie samej przyłbicy w codziennym życiu jest bardzo mało skuteczne i daje raczej pozory ochrony, „poczucie, że coś się robi, by było bezpieczniej”.
Zaznaczył, że na początku pandemii, gdy wiedza o rozprzestrzenianiu się koronawirusa była mniejsza, uznano przyłbice za dobry sposób ochrony dla osób, które mają problemy z oddychaniem w maseczce. Jednak taka forma zabezpieczeń upowszechniła się, bo jest wygodna.
Ekspert uznał, że zasłanianie ust i nosa szalikiem nie zabezpiecza przed transmisją wirusa, a daje tylko pozory zabezpieczenia.
„Trzeba powoli zmieniać tę mentalność, gdyż daje nam to bardzo pozorne poczucie bezpieczeństwa, a to sprawia, że skracamy dystans, zwiększamy interakcje, będąc przekonanym, że to jest bezpieczne. A tak naprawdę nie jest” – powiedział dr Drobnik.
Podkreślił, że o ile przy starszych mutacjach koronawirusa, które nie rozprzestrzeniały się tak łatwo i intensywnie, taki sposób zabezpieczenia spełniał jakąś rolę, to wobec nowych odmian jest już nieskuteczny.(PAP)
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autor: Roman Skiba