Rosyjski politolog mieszkający w Stanach Zjednoczonych Andrij Piontkowski twierdzi, że na Kremlu nie było jedności co do wprowadzenia częściowej mobilizacji. Zdaniem eksperta, były siły, które do ostatniej chwili próbowały powstrzymać Władimira Putina przed podjęciem tej decyzji. Wiele wskazuje na to, że to właśnie przez to emisja orędzia tak znacząco się opóźniła.
W środę rano Władimir Putin wygłosił orędzie, w którym poinformował o wprowadzeniu w Rosji częściowej mobilizacji. Zdaniem rosyjskiego politologa Andrija Piontkowskiego, jego otoczenie „do ostatniej chwili stawiało opór”. Prawdopodobnie to właśnie dlatego orędzie wyemitowano w środę rano, a nie we wtorek wieczorem, jak początkowo zakładano. „Próbowano go powstrzymać” – stwierdził ekspert.
Mieszkający w Stanach Zjednoczonych politolog jest zdaniem, że Putin tą decyzją podkopał bazę, z której sam korzysta. „Na stopie dyplomatycznej Kreml i Putin przez ostatnie dwa miesiące byli zajęci rozmowami z Macronem, Scholzem i Erdoganem, którymi próbował zmusić ukraińskich liderów, żeby zgodzili się na negocjacje. Teraz ta linia została kompletnie odrzucona i zamknięta. Myślę, że były co do tego poważne różnice zdań w bunkrze” – mówił.
Piontkowski jednocześnie zauważa, że słowo „częściowa” w przypadku tej mobilizacji jest fikcją. „Putin przeprowadził bardzo niebezpieczny globalny eksperyment społeczny. Słowo „częściowy” jest w rzeczywistości pustym sloganem. Tak naprawdę, zgodnie z treścią tego dekretu, każdy obywatel Federacji Rosyjskiej może zostać wezwany i przymusowo wysłany do wojska” – powiedział. „Sukcesy Ukrainy na froncie wywołają szok w rosyjskim społeczeństwie. W niedalekiej przyszłości Chersoń zostanie wyzwolony albo z pomocą Amerykanów zniszczony zostanie Most Krymski. Putin zostanie wtedy odsunięty od władzy. Takie będą skutki fatalnej decyzji Putina” – dodał.
Czytaj także: Zemsta Putina. Protestujący w Rosji błyskawicznie otrzymywali ten dokument
Źr.: o2