Pani Małgorzata Sadurska (PiS) w programie Raport w Superstacji kilkanaście dni temu w rozmowie z Panem Jackiem Wilkiem (KNP) nie stroniła od stwierdzenia (parafrazuję), że absurdem jest to, żeby ludzie sami decydowali na co mają wydawać swoje pieniądze.
Oczywiście jest to typowa wypowiedź socjalistki, z przekazem „dajcie nam wasze pieniądze, a my już was urządzimy”. Odgrzewając na moment audycje z przed kilku dni pomyślałem sobie, dlaczego nikt nie ogłosił powszechnego alertu w tej sprawie? Dlaczego nikogo w powszechnych mediach ta wypowiedź nie przeraziła? Dlaczego gdy wybuchają afery typu ACTA jesteśmy wstanie stawać w swojej obronie, a nie alarmujemy gdy chcą odebrać nam prawo do samego decydowania o swoim ekonomicznym losie? Dlaczego ludzie stojąc w szeregu wolą bardziej czcić wolność słowa, a mniej cenią sobie wolność gospodarczą? Skąd się bierze tego typu postawa i skąd się bierze, że ludzie się na to po prostu godzą? Spróbuje na to odpowiedzieć.
Z wolnością ekonomiczną wiąże się pewien kłopot. Otóż, w decydowaniu o swojej działalności ekonomicznej dawno już straciliśmy suwerenność . Nawet większość ludzi tego nie odczuwa i godzi się na to. Przyzwyczaili się żyć z myślą, że to nie musi być ich sprawa na co idą ich pieniądze, wolą myśleć „niech ktoś zrobi to za mnie, mam przynajmniej święty spokój”. Gdy wybucha afera z wkroczeniem ABW-u do siedziby WPROST podnosi się wrzawa, wszyscy stają w obronie dziennikarzy i opowiadają się po stronie wolności słowa. Pytam siebie – potraficie cenić wolność słowa, a potępiacie wolnością ekonomiczną?! Dochodzę do wniosku, że ludzie czują większą odrazę do dyktatury politycznej, niż do sfery dyktatury gospodarczej.
Niestety, to wszystko bierze się z pewnego poczucia bezpieczeństwa wytworzonego w nas. Wolność gospodarcza, którą obiecują nam planiści, znaczy dokładnie tyle, że ma się nas uwolnić od konieczności samodzielnego rozwiązywania naszych problemów ekonomicznych i że trudny wybór, którego nierzadko nie da się uniknąć, będzie dokonywany przez innych. Istnieje nieusprawiedliwione kompletnie błędne przeświadczenie u ludzi, że pewne problemy czy cele ekonomiczne nie wiążą się z pozostałymi celami życiowymi. Czynniki typu nowe mieszkanie, wyjazd na wakacje, uprawianie sportu stają się naszą motywacja ekonomiczną. To po prostu oznacza, że zarabiając pieniądze staramy się urzeczywistnić nasze cele wykorzystując owoce naszych starań. Jako, że w nowoczesnym świecie, z powodu szczupłości naszych dochodów pieniężnych, odczuwamy ograniczenia, których źródłem jest nasze względne ubóstwo, wielu ludzi poczęło nienawidzić pieniądz jako symbol owych ograniczeń. Dlatego zaczęli popierać wynagrodzenia nie w formie pieniężnej, ale w formie dostępu do lepszych warunków mieszkaniowych, do „bezpłatnej” służby zdrowia, „darmowego” Internetu, „darmowego” kształcenia itd. Dla mnie znaczy to po prostu tyle, że osoba otrzymująca tego typu wynagrodzenia dawno przestaje mieć możliwość wyboru.
Mnie chodzi tylko o to, kto ma decydować o tym, co jest dla mnie mniej, a co bardziej ważne, czy ta decyzja ma należeć do mnie, czy do jakiegoś planisty? Jest to strasznie fundamentalne pytanie. Kontrola ekonomiczna nie jest tylko kontrolą jakiegoś wycinka naszego życia, którą da się oddzielić od całości, jest to kontrola środków niezbędnych do osiągnięcia wszelkich naszych celów. Hillaire Belloc angielski pisarz francuskiego pochodzenia powiedział, że
Kontrola nad wytwarzaniem bogactwa oznacza kontrolę nad samy życiem człowieka.
Ja nie chcę być kontrolowany i wolę żyć ze stwierdzeniem, że pieniądz jest jednym z najwspanialszych instrumentów wolności, jakie człowiek kiedykolwiek wymyślił. Tego instrumentu musimy bronić i musi być w naszych rękach!
Gabriel Skiba
Grafika: Celestus Design