Ostatnie wydarzenia w USA wywołują lawinę komentarzy na całym świecie. Wielu nie spodobało się także cenzurowanie prezydenta USA przez największe serwisy społecznościowe. W obronie Trumpa stanął Aleksiej Nawalny, najsłynniejszy rosyjski opozycjonista.
W ubiegłym tygodniu zarówno Twitter, jak i Facebook zablokowały konto Trumpa na 24 godziny. Stało się to po szturmie na Kapitol, gdy tłum protestujących zwolenników prezydenta wdarł się do budynków rządowych. Niedługo później Facebook przedłużył blokadę na czas nieograniczony, o czym osobiście informował Mark Zuckerberg. Ostatecznie także Twitter przyjął rozwiązanie zastosowane przez Facebook i zablokował kontro Trumpa na stałe.
Do sprawy odniósł się Alekskiej Nawalny, który skrytykował cenzurę panującą w mediach społecznościowych. „Uważam, że zbanowanie Donalda Trumpa na Twitterze to niedopuszczalny akt cenzury” – napisał słynny rosyjski opozycjonista. Swój wpis zamieścił właśnie na Twitterze.
Sprawa najwyraźniej mocno poruszyła opozycjonistę, bo poświęcił jej cały szereg wpisów. „Wybory to prosty i konkurencyjny proces. Możesz w nim uczestniczyć, możesz odwołać się od wyników, są monitorowane przez miliony ludzi. Ban na Twitterze to decyzja osób, których nie znamy, zgodnie z nieznaną nam procedurą” – pisze Nawalny.
Nawalny wykazuje hipokryzję Twittera
„Decyzja o zbanowaniu Trumpa była oparta na emocjach i osobistych preferencjach politycznych” – kontynuuje Nawalny. Opozycjonista zauważył, że Trump nie łamał standardów, szczególnie jeśli porówna się go z innymi przywódcami światowymi. „Wśród osób, które mają konta na Twitterze są mordercy z zimną krwią (Putin lub Maduro) oraz kłamcy i złodzieje (Miedwiediew). Od wielu lat Twitter, Facebook i Instagram są bazą dla »fabryki trolli« Putina i podobnych grup z innych autorytarnych krajów” – pisze.
To nie koniec, bo dalej wskazał, że ci, którzy zaprzeczali istnieniu COVID-19, nadal swobodnie komunikują się na Twitterze, choć „ich słowa kosztowały tysiące istnień”. „A jednak to Trump został publicznie i ostentacyjnie zbanowany. Taka selektywność wskazuje, że był to akt cenzury” – dowodził Nawalny.
Czytaj także: Kamil Stoch skomentował brak hymnu grafiką. Umieścił ją w sieci
„Jeśli w dzisiejszej dyskusji zamienisz „Trumpa” na „Nawalny”, otrzymasz w 80 proc. trafną odpowiedź Kremla, dlaczego nie można wymienić mojego nazwiska w rosyjskiej telewizji i nie powinienem brać udziału w żadnych wyborach” – wskazuje Nawalny. „Ten precedens będzie wykorzystywany przez wrogów wolności słowa na całym świecie. Również w Rosji”. „Za każdym razem, gdy będą chcieć kogoś uciszyć, powiedzą: »to zwyczajna praktyka, nawet Trump został zablokowany na Twitterze«” – napisał.
Źr. twitter; TVP.Info