Ukazał się niedawno drugi numer „Nowej Konfederacji”. Tygodnika dla osób zmęczonych polityczną debatą na poziomie pyskówek.
Kilka tygodni temu w jednym ze swoich felietonów postawiłem tezę, że środowisko intelektualne polskiej prawicy rozwija się coraz mocniej, jako przykład podając wizytę w dziale z tytułami społeczno-politycznymi w salonie Empik. Wydawało mi się wtedy, że tytuły wydawane w długich odstępach czasowych są doskonałą alternatywą dla poziomu prawicowej debaty w Polsce dokonywanej w innych mediach i w internecie. Ku mojemu zaskoczeniu, szybko okazało się że ta właśnie rola intelektualna nie zamyka się tylko w papierowych tytułach.
Podczas swojego pożegnania z Fundacją Republikańską, a zarazem z kwartalnikiem „Rzeczy Wspólne” w kwietniu Bartłomiej Radziejowski poinformował, że jak kania dżdżu, Polska potrzebuje dziś myśli państwowej, zdolnej do przebicia się przez wszechogarniający, partyjny i medialny bełkot. Zapowiedział jednocześnie, że za będzie planował wypracować skuteczniejszą metodę debaty środowiska republikańskiego. Na początku października pojawiły się pierwsze informacje.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Wiadomość z informacją prasową dotyczącą startu internetowego tygodnika dostałem 6 października. Zaintrygowała mnie informacja, że tworzące go środowisko ma ambicje, by dostarczyć odtrutki na zalew treści błahych. Chce być też pośrednikiem między światem ekspercko-akademickim a medialnym. Uwagę zwróciłem również na nazwiska osób współtworzących tygodnik, wśród których znajdują się między innymi Aleksandra Rybińska, Krzysztof Bosak, Piotr Woyke czy Bolesław Piasecki (nie mylić z twórcą PAX). Do tego grona zaliczają się też stali współpracownicy, wszystkich można traktować jako ekspertów co dodatkowo podwyższa intelektualne zaplecze „Nowej Konfederacji”. Start tygodnika przyciągnął uwagę mediów- informowały o tym między innymi Uważam Rze, Fronda, Prawy.pl, czy Gazeta Polska Codziennie.
Dwa pierwsze numery częściowo rozwiały moje obawy dotyczące zasadności publikowania numeru co tydzień. Wydawało mi się, że po pierwsze mógłby to być spory problem dla autorów – nie jest łatwo napisać dobry tekst w ciągu tygodnia, a po drugie, z pozycji czytelnika, nie byłem pewien czy w ciągu tygodnia znajdzie się czas na przeczytanie najnowszego numeru. Okazało się jednak, że nie jest to problemem. Nie zauważyłem powtarzających się nazwisk w pierwszych dwóch numerach, wyraźnie widać że celem nie jest tworzenie pisma zawierającego kilkadziesiąt stron tygodniowo, ale zmieszczenie tekstów w przystępnej formie, dzięki czemu przeczytanie drugiego numeru zajęło mi nieco ponad pół godziny (około 20 stron tekstu). Dokładnie tyle, ile życzyłbym sobie poświęcić raz w tygodniu. W dodatku tygodnik dostępny jest za darmo, bez żadnych opłat. Jak zapewniali autorzy, ma on utrzymywać się wyłącznie z wpłat czytelników.
Oprócz tekstów trafiających bezpośrednio do tygodnika, została uruchomiona też czytelnia, na której znajdują się inne teksty. Zastanawiałem się przez chwilę, czemu miałoby służyć takie rozwiązanie, domyśliłem się jednak kiedy otworzyłem jeden z artykułów i skopiowałem go do edytora tekstu. Miał on objętość ponad dwudziestu stron, czyli podwoiłby objętość NK, dlatego decyzja o utworzeniu takiego działu okazała się doskonałym pomysłem, dzięki temu osoby chcące w ciągu tygodnia przeczytać nieco więcej mają możliwość skorzystania z tych tekstów .
Jak wszystko co istnieje na naszym świecie, Nowa Konfederacja nie jest oczywiście pozbawiona pewnych wad. Widząc okładkę z pytaniem „Czy Polska może być tygrysem” spodziewałem się większej ilości tekstów zastanawiających się nad odpowiedzią na to pytanie, tymczasem przedstawiony został zaledwie jeden artykuł. Na szczęście pierwszy numer zajmujący się problemem neokolonizacji Polski wypadł na tym polu dużo lepiej. Mam też uwagi do samej strony, wydaje mi się dość mało przejrzysta, brakuje na niej też wyraźnie umieszczonego linku do wersji gazety w PDF-ie.
Co do samej wersji PDF, jest ona bardzo przyzwoicie i prosto ułożona. Jeżeli ktoś, podobnie jak ja, nie lubi czytać gazet w internecie, może ją sobie bez problemu wydrukować.
Nowa Konfederacja znakomicie wypełnia lukę w mediach wydawanych okresowo, ale pełnych dobrej, merytorycznej treści. Formuła tygodnikowa daje możliwość częstego zagłębiania się w tematy poruszane przez jej autorów, co uniezależnia czytelnika od wyczekiwania na kwartalniki, albo wyszukiwania ciekawych i intelektualnych tekstów w internecie. Jeżeli dostrzegą to także czytelnicy, może okazać się że polska prawica ma przed sobą przyszłość. Ciekawą przyszłość.
Karol Handzel Fot: Nowa Konfederacja