Na dziedzińcu dawnego budynku Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku Podlaskim odnaleziono ludzkie szczątki. Niedawno pion śledczy białostockiego IPN wznowił w tym miejscu prace archeologiczne dot. śledztwa w sprawie zbrodni ubeków.
Śledztwo dotyczy okresu 1944-1956, gdy komuniści zabijali żołnierzy podziemia niepodległościowego poprzez pobicia i tortury.
Miejsce wskazał jeden ze świadków historii, który powiedział, że do studni wrzucano zabitych. Całą sprawę tłumaczył Tomasz Danilecki, asystent prasowy IPN w Białymstoku.
Czytaj także: Pogrom kielecki – jak było naprawdę?
– W trakcie tych prac w miejscu, które opisywane jest przez świadków jako miejsce, gdzie była kiedyś studnia, do której rzekomo wrzucano szczątki ludzkie, natrafiono rzeczywiście na pojedyncze kości ludzkie. To jest bardzo świeże znalezisko. Wcześniej w tym miejscu nie były jeszcze prowadzone prace, ponieważ znajdowała się tam betonowa fontanna i dopiero po usunięciu tego betonu rozpoczęto eksplorację ziemi, która była pod spodem i natrafiono na te pojedyncze szczątki. Będziemy w następnych dniach sukcesywnie na ten teren wracać – powiedział.
Sondaże archeologiczne prowadzono w tym miejscu już we wrześniu ubiegłego roku. Odnaleziono wtedy szczątki co najmniej pięciu osób.
Instytut Pamięci Narodowej chce poznać personalia sprawców zbrodni i ich ofiar.