Niesamowicie ciekawie otworzyła się 9. kolejka zmagań w PlusLidze. W Radomiu miejscowy Cerrad Czarni pokonali po tie-breaku Asseco Resovie Rzeszów 3:2, umacniając się na pozycji lidera PlusLigi.
Mecz zagrywek
Wydawało się, że siatkarze Resovii będą chcieli jak najszybciej narzucić swój styl gry (2:4). Radomianie, po spokojnym początku, szybko rozkręcili się, bardzo szybko wyrównując stan seta. Resovia utrzymywała jednak swoją optyczną przewagę do pierwszej przerwy technicznej. Po niej nastąpiła duża zmiana, gdyż to „Wojskowi” zaczęli radzić sobie coraz pewnie, natomiast po stronie gości bardzo szybko namnożyły się liczne błędy (13:9). Andrzej Kowal starał się zareagować na słabą postawę swoich podopiecznych, wprowadzając zmiany oraz wykorzystując obie przerwy (13:18). W końcu rzeszowianie „wskoczyli” na odpowiednie tory, choć wydatnie pomogli w im w tym rywale, popełniając bardo dużo błędów (19:19). Mistrzowie Polski szli za ciosem, będąc już o krok od objęcia prowadzenia w meczu (20:23). Wtedy jednak znakomitą zagrywką popisał się Bartłomiej Grzechnik, co pozwoliło liderom PlusLigi wrócić do walki (23:23). Ostatecznie doszło do bardzo emocjonującej końcówki, a ta padła łupem Czarnych (27:25).
Czytaj także: PlusLiga: Lotos Trefl pokonuje Cerrad Czarnych!
Asseco po bardzo złym początku, szybko opanowali swoją grę, w głównej mierze dzięki dobrej zagrywce Dmytro Paszyckiego (5:6). Przyjezdni byli coraz bardziej aktywni, a także świetną zmianę dawał Aleksander Śliwka, który był nie do zatrzymania dla rywali (11:14). „Wojskowi” nie potrafili w żaden sposób zniwelować swojej straty, choć wielokrotnie mieli do tego sposobność, lecz w decydujących momentach popełniali oni zbyt wiele błędów (17:20). Nienajlepsza postawa gospodarzy pozwoliła uczestnikom Ligi Mistrzów na wyrównanie stanu meczu (21:25).
Podbudowani rzeszowianie szybko zmusili Lozano do reakcji, gdyż jego zawodnicy popełniali coraz więcej prostych błędów. Nic zatem dziwnego, że szybko rezultat nie wyglądał dla Cerradu korzystnie (2:6). Im partia wchodziła w dalszą fazę, tym pogłębiały się problemy radomian. Argentyński szkoleniowiec postanowił wprowadzić kilka roszad w składzie (6:14). Zmiennicy wprowadzili trochę świeżości, lecz Resovia wciąż utrzymywała dużą przewagę (13:17). Liderzy ligi nie byli w stanie skutecznie walczyć z oponentem przy tak dużej ilości błędów. Brak dokładności odbijał się dla gospodarzy źle w skutkach, ponieważ „Sovia” brutalnie wykorzystała całą sytuację (18:25).
Siatkarze z Radomia wyszli na czwartą odsłonę bardzo zmotywowani, lecz mistrzowie Polski byli już w dużym gazie, dzięki czemu bardzo szybko osiągnęli oni przewagę (6:10). Wszystko zmieniło się jednak, gdy na zagrywkę wszedł Wojciech Żaliński, bowiem przyjmujący popisał się aż czterema asami serwisowymi z rzędu, w pojedynkę doprowadzając do remisu (10:10). Od tego momentu na parkiecie wróciły emocje, gdyż doszło do wymiany punkt za punkt. Zarówno jedni, jak i drudzy nie zamierzali odpuszczać, dążąc tym samym do gry na przewagi (17:17). Mimo swoich problemów zarówno w przyjęciu, jak i ataku, Czarnym dzięki dwóm świetnym zagrywkom Artura Szalpuka udało się doprowadzić do tie-breaka (27:25).
Ostatnią odsłonę od mocnego uderzenia rozpoczęli „Wojskowi”, a ich głównym atutem znów była zagrywka, tym razem Bartłomieja Bołądzia (4:1). Po stronie gości znów zaczęły mnożyć się błędy, wynikające z coraz gorszego przyjęcia (8:3). Już po połowie seta Kowal miał wykorzystane dwie przerwy, a także jeden challenge. Mimo to jakoś wpływał on na swych siatkarzy, gdyż powoli odrabiali oni stratę (9:7). W dramatycznych okolicznościach rewelacji tegorocznych rozgrywek udało się ponownie odskoczyć rywalom (12:8). Po walce szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili gospodarze, którzy potwierdzili tym samym bardzo wysoką formę (15:11).
Cerrad Czarni Radom – Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (27:25, 21:25, 18:25, 27:25, 15:11)
Cerrad Czarni Radom: Kampa, Szalpuk, Ostrowski, Bołądź, Żaliński, Pliński, Majstorović (libero) oraz Grobelny, Grzechnik, Szczurek, La Cavera, Kowalski (libero)
Asseco Resovia Rzeszów: Drzyzga, Penczew, Holmes, Kurek, Achrem, Paszycki, Ignaczak (libero) oraz Śliwka, Perłowski, Witczak
MVP: Wojciech Żaliński