Serwis i.pl przytacza relację pary, która udała się na urlop do jednego z tunezyjskich kurortów. Ich wrażenia są jednak negatywne.
Tunezja to popularny kierunek wśród turystów z Europy. Do tego afrykańskiego państwa chętnie wyjeżdżają również Polacy. Nic w tym dziwnego. Dobra pogoda jest gwarantowana, a liczne kurorty pozwalają zrelaksować się w luksusowych warunkach.
Okazuje się jednak, że nie wszyscy mają tyle szczęścia. Serwis i.pl przytacza historię pary, która wybrała się na wakacyjny wyjazd do Tunezji. Na miejscu czekało na nich jednak sporych rozmiarów rozczarowanie.
– Zameldowaliśmy się, natomiast żadne jedzenie na nas nie czekało. To jest zazwyczaj standard, wszyscy przyjechaliśmy głodni. Chcieliśmy szybko pójść spać. Odpaliliśmy klimatyzację, natomiast mam wrażenie, że ona zamiast chłodzić, to grzeje – mówi polski turysta.
Pojechali do Tunezji, przeżyli rozczarowanie
Na tym jednak nie koniec. Turysta przyznaje, że on i jego partnerka nie otrzymali również… poszewek na używane kołdry. – Dodatkowo nie dostaliśmy żadnej poszewki na używaną kołdrę! Zdecydowaliśmy więc, że będziemy spać pod swoimi ręcznikami – mówi.
Przykrych niespodzianek niestety przybywało. Mężczyzna przyznaje, że rozmawiał z innymi gośćmi hotelu, którzy podkreślali, że również spotkały ich nieprzyjemności. Wiele do życzenia pozostawiała również hotelowa restauracja.
– Byłem w wielu miejscach, ale takiego bałaganu nie widziałem nigdzie: brudne szmaty podłożone pod ekspresem, brudne podłogi, podobno ptaki latają w środku. Jest przeokropny syf. Nigdzie nie ma klimatyzacji, kapie mi pot z czoła na moje jedzenie – narzeka turysta.
Za wyjazd last minute na 12 dni para zapłaciła ponad 4,5 tysiąca złotych. Turyści domagali się zmiany hotelu i zamiany go na lepszy. – Początkowo turystom zaproponowano zmianę hotelu na lepszy, ale za dopłatą. Obie strony próbowały się porozumieć, a rozczarowani goście hotelu mieli się spotkać z innym rezydentem – podaje z kolei serwis o2.pl, którego dziennikarze informują, że po publikacji tekstu 12 osób zostało przeniesionych do innego hotelu. W tym gronie nie było jednak rozmówcy portalu i.pl.