Występ Bena Bishopa stał pod znakiem zapytania do początku meczu. Bramkarz „Błyskawic” pojawił się jednak między słupkami i poprowadził swój zespół do zwycięstwa.Viktora Hedman zapisał na swoim koncie dwie asysty, przy pierwszej i trzeciej bramce. Decydującego gola strzelił Cedri Paquette trzy minuty przed końcem spotkania.
Ben Bishop mimo nękającego go urazu obronił aż 36 strzałów rywali, co dało mu skuteczność 94,7%. Trener Jon Cooper dalej nie chce ujawnić co stało się pierwszemu goalkeeperowi jego zespołu. Mówił jednak: – Nie zamierzam wystawiać nikogo komu może stać się krzywda. Wczoraj wieczorem mieliśmy długą i ciężką rozmowę. On chciał zagrać, nie było śladu wątpliwości w jego oczach. Wiedziałem, że będzie dobrze. Z wyjawieniem tego, co jest Benowi musimy poczekać do końca serii.
Młodzi zawodnicy zespołu z Florydy nie przestraszyli się gry na lodowisku przeciwnika. Z każdy meczem pokazują, jak bardzo mylili się ci, którzy skazywali ich na porażkę ze względu na brak doświadczenia na tym poziomie rozgrywek To po ich stronie była inicjatywa na początku spotkania. Dobrych okazji nie udało się zamienić na bramkę m. in. Stralman’owi czy Stevenowi Stamkos’owi. Jednak juz po niespełna sześciu minutach gry na tablicy wyników było 1:0 dla gości. Prowadzenie swojemu zespołowi dał Ryan Callahan, po prostej ale niezwykle skutecznej akcji. Hedman po odzyskaniu krążka stanął za bramką czekając, aż partnerzy ustawią się na dobrych pozycjach. Wtedy Callahan znalazł się w okolicach niebieskiej linii przeciwnika. W tym momencie Hedman wykorzystał upadek obrońcy drużyny z „Wietrznego Miasta” i posłał mocne podanie do kolegi z zespołu. Callahan przyjął krążek na backhand, wjechał do tercji i natychmiast wystrzelił. Krążek wpadł przy bliższym słupku idealnie w „okienko” bramki.
Czytaj także: MŚ Czechy: Zwycięstwa faworytów, czekamy na półfinały
– Bylismy pod presją i chciałem uspokoić grę. Na początku nie miałem pomysłu żeby mu podać, po prostu czekałem na rozwój wypadków. Zauważyłem upadek ich obrońcy i wtedy zagrałem krążek. Ryan świetnie przyjął i oddał piekielny strzał. Mieliśmy trochę szczęścia – relacjonował po meczu Hedman.
Po stracie gola do ataku ruszyli gospodarze. Marian Hossa nie trafił do pustej bramki, podobnie kilka minut później Teravainen. Sposobu na Bishopa nie znalazł również Duncan Keith. Za to ta sztuka udała się Bradowi Richards’owi, który w 2004 roku zdobył Puchar Stanleya z… Tampa Bay Lightning. Podczas gry w przewadze (kara dla Coburna) podopieczni Joela Quenneville’a założyli „zamek” i szukali sposobu na sforsowanie defensywy „Błyskawic” strzałami z dystansu. W końcu odpowiednio przymierzył Richards i zasłonięty przez Shaw’a Bishop został pokonany.
To pierwszy gol w serii, a trzeci w całych playoff’ach gracza, który kiedyś stanowił o sile „Błyskawic” a teraz jest podporą ofensywy Chicago. – Byłoby miło mieć jeszcze jeden tytuł na swoim koncie – stwierdził krótko Richards. W tej tercji więcej goli już nie padło. Wydawało się jednak, że kolejne gole dla „Jastrzębi” to tylko kwestia czasu, gdyż po utracie bramki całkowicie zdominowali swoich rywali, co doskonale oddaje statystyka strzałów -19:7 na korzyść gospodarzy.
Niestety dla fanów z „Wietrznego Miasta” nic takiego się nie stało. Ponownie dobry początek tercji zaliczył zespół z Florydy, który kilkukrotnie zagroził bramce strzeżonej przez Crawforda. Okazało się jednak, że w tej odsłonie gole nie padły. Za to gracze obu drużyn przegrali pojedynki sam na sam z bramkarzem rywali. Najpierw Antoine Vermette przejął krążek po błędzie Filppuli w tercji „Błyskawic” i zwodem na backhand chciał pokonać Bishopa, ale ten nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi po kilku minutach oko w oko z Crawfordem stanął Nikita Kuczerow, ale efekt był ten sam – górą goalkeeper.
O losach spotkania zadecydowała trzecia odsłona. W 45. minucie meczu na prowadzenie wyszli zawodnicy Chicago Blackhawks. Zespołową akcję zakończył Brandon Saad. Najpierw Keith zagrał wzdłuż tercji do Hossy, a ten odegrał do Saad’a. Kanadyjczyk wystrzelił z pierwszego i krążek wpadł do siatki nad ręką interweniującego Bishopa. Kolejne gole strzelali już tylko gracze Tampa Bay Lightning. 13 sekund po stracie bramki do wyrównania doprowadził Ondrej Palat. 24-letni Czech wykazał się największym sprytem w zamieszaniu podbramkowym i z najbliższej odległości wepchnął ” gumę” do siatki. Wynik meczu rozstrzygnął się w 57. minucie. Viktor Hedman wprowadził krążek do tercji Chicago i próbował ograć Seabrooka. Kanadyjski defensor zgodnie z hokejowym rzemiosłem spychał go w kierunku rogu lodowiska. Obrońca „Błyskawic” wypatrzył jednak nadjeżdżającego środkiem Cedrica Paquette. Młody Kanadyjczyk przyjął krążek i bez problemów umieścił go w praktycznie pustej bramce. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie mimo prób gospodarzy.
Kolejny mecz, także w Chicago w nocy z środy na czwartek (10-11 czerwca).