Jak informuje portal money.pl, od marca 2017 roku wzrosnąć wynagrodzenia urzędników samorządowych zatrudnionych na umowę o pracę. Ruch ten wymusza podwyższenie ogólnopolskiej płacy minimalnej do 2 tys. zł brutto. Wynagrodzenia urzędników samorządowych przysługujące szeregowym pracownikom wzrosną z 1100 zł do 1700 zł. Osoby zatrudnione na samodzielnych stanowiskach otrzymają o 700 zł więcej (wzrost z 1,7 tys. zł do 2,4 tys. zł).
Obecnie najniższa podstawa pensji w samorządach stanowi 86 proc. ogólnopolskiej płacy minimalnej, resztę dopełniają nagrody i dodatki. Suma tych składowych daje ostateczną kwotę, która jednak nie może być niższa od ogólnopolskiej stawki minimalnej. Od stycznia 2017 roku, kiedy ta ostatnia wzrośnie, podstawowa płaca w samorządach będzie stanowiła już niewiele ponad połowę tej ogólnopolskiej. Stąd wynika potrzeba podwyżek.
Projekt Rady Ministrów nie przewiduje wygospodarowania dodatkowych pieniędzy z budżetu państwa na podwyższenie płac. Samorządy będą musiały same znaleźć na to pieniądze. Problem stanowi czas, w którym rząd wprowadza zmiany. Regulacje, które ewidentnie wpłyną na przyszłoroczne wydatki władz lokalnych zaskakują samorządy na niecałe cztery tygodnie przed końcem roku. To czas, kiedy uchwalane są budżety na 2017 rok.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Nowe przepisy nie będą obowiązywać od początku roku rozliczeniowego, ale właściwie na koniec pierwszego kwartału, co może skutkować koniecznością nowelizacji wielu budżetów. Samorządy nie mogą być zaskakiwane cztery tygodnie przed uchwaleniem przyszłorocznych budżetów, nad którymi pracę zaczynają się już w październiku. Zgodnie z przepisami radni otrzymali je do zaopiniowania już 15 listopada. Efekt jest taki, że rząd daje podwyżki, a w naszych budżetach nie ma zarezerwowanych pieniędzy na ten cel. Tego typu zmiany powinny wejść w życie dopiero od 2018 r., a najwcześniej od połowy roku. Na pewno będziemy o to walczyć – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, były wiceminister administracji.
Większe wydatki najbardziej uderzą po kieszeniach gminy o małych i „napiętych” budżetach, czyli te najbiedniejsze. To one będą zmuszone przebudowywać swoje budżety, albo szukać dodatkowych oszczędności w jego obrębie, na przykład uwzględniając rządową podwyżkę, a jednocześnie nie wypłacając urzędnikowi ani grosza więcej.
Źródło: money.pl, serwisy.gazetaprawna.pl
Fot. pixabay.com