Po tym jak polski sędzia Tomasz Szmydt zbiegł na Białoruś, w Polsce wybuchła burza. Jego znajomi nie mogą uwierzyć, że zdecydował się on samodzielnie na taki krok. W rozmowie z Onetem przedstawili niepokojące teorie.
W poniedziałek Tomasz Szmydt, sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (WSA), poprosił władze Białorusi o „opiekę i ochronę”. Ta informacja wywołała szok w Polsce. Znajomi sędziego nie potrafią uwierzyć, że zdobył się on na taki ruch z własnej woli.
W rozmowie z Onetem przedstawili zaskakujące teorie. „Nie chce mi się wierzyć” – powiedział portalowi Onet jeden z nich, który poprosił o zachowanie anonimowości. Jak dodał, rozmawiał z kolegą przed długim weekendem. Nic wtedy nie wskazywało na to, że chce wykonać taki ruch. „– „Nie potrafię uwierzyć, że zrobił to dobrowolnie. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że został do tego w jakiś sposób przymuszony. Może ktoś jakoś zagroził jego bliskim?” – zastanawia się. „Jestem pewien, że kontrwywiad potraktuje tę sprawę bardzo poważnie” – dodaje.
„Mamy w naszym środowisku taką teorię, że to, co zrobił Tomek, mogło być efektem działań zaktywizowanej znów grupy sędziów, skupionej wokół środowiska Kasty, czyli wokół Łukasza Piebiaka i jego zwolenników” — mówi Onetowi inny sędzia, także chcący zachować anonimowość.
„Wszystko wskazuje na to, że afera hejterska zmierza do finału w sądzie, nie jest wykluczone, że już są wnioski o uchylenie niektórym immunitetów. Tymczasem Tomasz Szmydt miał być jednym z głównych świadków oskarżenia. On był w środowisku dobrej zmiany, bardzo głęboko, a potem im się, że tak powiem, zbiesił, zaczął sypać” — podkreśla.
Przeczytaj również:
- Polski sędzia uciekł na Białoruś prosząc o azyl. Opublikował wymowne zdjęcie
- Protasiewicz o Kierwińskim. „Był napruty jak Messerschmitt”; „Wiem co jest pite”
- Macron o tym, co się stanie po zwycięstwie Rosji. Wymienił Polskę
Źr. Onet