Studentka z USA pozwała szwedzki Uniwersytet Mälardalen. Amerykanka zarzuciła uczelni, że studia, które ukończyła są bezwartościowe i przekonała sąd. Jakich argumentów użyła?
Pochodząca z USA Connie Askenback w latach 2011-2013 studiowała analizę finansową na szwedzkim Uniwersytecie Mälardalen. Po ukończeniu nauki uznała, że 2-letnie studia były straconym czasem. Amerykanka w szczególności narzekała na poziom zajęć i wykładów.
Askenback postanowiła walczyć o swoje przed sądem. Pozwała uczelnię. Okazało się, że był to krok we właściwym kierunku, bowiem sąd przyznał jej rację. W wyroku przyznano nawet, że 2-letni kurs „nie miał żadnej wartości praktycznej”. Sąd wskazał również, że w 2013 roku zajęcia zostały negatywnie ocenione przez urzędników z oświaty.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Szwedzki Uniwersytet wprowadzał w błąd studentów twierdząc, że ukończenie zajęć sprawi, że absolwenci będą mieć przewagę w biznesie. W związku z tym wydano wyrok, który nakazuje uczelni Mälardalen zwrot kwoty, którą Amerykanka wpłaciła przez 2 lata zajęć 170 tys. koron (równowartość ponad 70 tys. zł).