Szef małopolskich struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej – Krzysztof Klimczak w rozmowie z portalem krknews.pl opowiadał mi.n. o dalszych planach politycznych swojego ugrupowania. Jego zdaniem współpraca z partią Razem nie wchodzi w grę.
Krzysztof Klimczak pełni swoją funkcję od 2014 roku. Jak podkreślił, SLD przeżywa bardzo trudny okres:
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
W skali ogólnopolskiej Sojusz stoi przed najtrudniejszym okresem w swojej historii, pierwszy raz nie mamy reprezentacji w parlamencie. To boli. Tym bardziej, że mamy to na własne życzenie. Koledzy w kierownictwie tak się kiwali, aż się w końcu zakiwali. Niestety topiąc przy okazji nas wszystkich.
Według Klimczaka wpływ na porażkę w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych miała decyzja o starcie jako koalicja:
Jeśli pyta mnie Pan czemu przegraliśmy wybory to mogę powiedzieć tylko, że przez własną głupotę. Decyzja o starcie w ramach koalicji, czyli podniesienie wymaganego progu wyborczego z 5 do 8 % była oczywistym samobójstwem. Ale nasi partnerzy nie zgadzali się na inne rozwiązanie i my jak karpie zagłosowaliśmy za przyśpieszeniem wigilii. Tak bardzo zależało nam na akceptacji pozostałych partyjek. To zresztą główny problem Sojuszu, od lat. Pyta Pan co dalej z lewicą, to pytanie lewica zadaje sobie od 2005 roku. I nic z tego nie wynika. I nie wyniknie.
Jak zaznaczył, obierany przez ugrupowanie kurs po 2005 roku był niewłaściwy:
Przez ostatnie 10 lat zmienialiśmy barwy, logotypy, przewodniczących i nieustająco skręcaliśmy w lewo. Przegrywaliśmy kolejne wybory i za każdym1 razem receptą było podkreślanie swojej lewicowości. Jeżeli przez blisko 10 lat w partii za politykę programową, kampanie wyborcze, przekaz medialny odpowiada ta sama osoba, a partia przegrywa wszystkie kolejne wybory to coś jest nie tak. W efekcie mieliśmy z jednej strony spotkania z BCC, rok Gierka i „Niezbędnik historyczny lewicy”. Jeśli takich rzeczy się nie przetnie, nie ruszymy do przodu. Nie powinniśmy dłużej szukać akceptacji Gazety Wyborczej czy naszych lewicowych konkurentów.
Szef małopolskiego SLD na pytanie dotyczące współpracy z Razem stwierdził, że jego partia nie jest tym zainteresowana:
Absolutnie nie! To jest partia trochę taka bolszewicka, zrównująca do zera. Oczywiście, hasło o zabraniu bogatym i daniu biednym ładnie brzmi, tylko jest niebezpieczne bo prowadzi do tego, że w pewnym momencie bogatych jest za mało by mogli pokryć rosnące potrzeby budżetu, więc sięga się do kieszeni lepiej sytuowanych, ale ich też jest za mało i na końcu po kieszeni obrywa klasa średnia. Zresztą im dłużej będą funkcjonowali, tym bardziej widoczne będzie, że ich program opiera się na obciążeniu klasy średniej, czyli również Pana. (…) Myśli Pan, że milionerzy zapłacą choćby złotówkę z 70% progu? Ich stać na optymalizację podatkową, a w najgorszym razie ucieczkę do raju podatkowego. A ktoś będzie musiał zapłacić za darmowe państwo. Nie ma nic za darmo, koniec końców ktoś za to musi zapłacić.
Całą rozmowę znajdą państwo tutaj.
Źródło: krknews.pl
Fot. YouTube/Razem