W poniedziałek do szpitala w Katowicach trafił 8-latek z bardzo ciężkimi obrażeniami. Policjanci zatrzymali jego ojczyma i matkę. Teraz oświadczenie w całej sprawie wydał szpital, w którym przebywa chłopak.
8-latek trafił do szpitala w poniedziałek. Zabrał go tam śmigłowiec LPR. Policja aresztowała matkę i ojczyma. Miał złamania i silne oparzenia. – W naszej opinii złamania powstawały w ciągu ostatniego miesiąca, a oparzenie tydzień do 10 dni przed przyjęciem – powiedział w rozmowie z Radiem ZET dr Andrzej Bulandra, Koordynator Centrum Urazowego dla dzieci.
O tym, że 27-latek znęca się nad chłopcem policjanci dowiedzieli się od jego biologicznego ojca. Śledczy już postawili mu zarzuty. – Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała – oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek. Więcej TUTAJ.
Teraz komunikat w tej szokującej sprawie wydał szpital, w którym przebywa 8-letni chłopiec. Padły w nim bardzo ważne słowa dotyczące sytuacji.
Szpital wydał komunikat ws. skatowanego 8-latka
– Nasi anestezjolodzy i cały personel medyczny szpitala walczą o życie Kamilka. Dziecko cały czas jest w ciężkim stanie. Z powodu rozległych oparzeń przejdzie jeszcze kilka zabiegów operacyjnych – przekazało w komunikacie Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
– Uczulamy na zbiórki publiczne dla Kamilka, które w ostatnich godzinach licznie pojawiły się w sieci. Kamilek jako pacjent naszego szpitala nie potrzebuje obecnie żadnych pieniędzy czy prezentów. Wsparcie będzie potrzebne, dopiero gdy opuści szpital i trafi do dobrych ludzi. Póki co sugerujemy nie wpłacać żadnych pieniędzy na niezweryfikowane zbiórki na rzecz chłopczyka – napisano.