W niedziele rozegrane zostały dwa kolejne spotkania 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Lech Poznań grał przeciwko Ruchowi Chorzów, a Legia Warszawa na własnym stadionie podejmowała Koronę Kielce.
Legia Warszawa – Korona Kielce
Mistrzowie Polski od początku spotkania zaatakowali bramkę gości, lecz z żadnej akcji nie powstało duże zagrożenie golem. Po kilku minutach dominacji Legii spotkanie się wyrównało. W 36. minucie piłkarze Korony mogli wyjść na prowadzenie. Po błędzie obrony gospodarzy na dogodnej pozycji znalazł się Jacek Kiełb, ale pomocnik fatalnie spudłował. Chwilę później Korona miała dwie znakomite szanse na gola, lecz Jałocha obronił strzał Siergieja Chiżniczenki, oraz dobitkę Michała Janoty. Pierwsza część gry zakończyła się bezbramkowym remisem.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: Ciąg dalszy złej passy Lechii Gdańsk, Wisła remisuje w Gliwicach
Początek drugiej połowy również nie zachwycał. Na boisku było dużo niedokładności, chaosu, kibice nie mieli dużych powodów do zadowolenia. Dopiero w 63. minucie gra się ożywiła. Arkadiusz Piech wyłożył piłkę w polu karnym do Orlando Sa, a ten bez najmniejszych problemów pokonał Cerniauskasa. Odpowiedź kielczan przyszła natychmiastowo. Paweł Golański znalazł się na prawym skrzydle sam na sam z Jałochą, ale oddał prosty strzał w środek bramki. Rozstrzygnięcie meczu nastąpiło na kwadrans przed zakończeniem. Piłkę po strzale Sa do boku sparował Cerniauskas, a dobijający ją Saganowski zdobył setną bramkę w polskiej lidze. Mecz zakończył się zwycięstwem mistrza Polski 2:0.
Legia Warszawa – Korona Kielce 2:0 (0:0)
Orlando Sa (63), Marek Saganowski (75)
Legia Warszawa: Konrad Jałocha – Bartosz Bereszyński, Igor Lewczuk, Mateusz Wieteska, Łukasz Moneta – Adam Ryczkowski (72 Mateusz Szwoch), Krystian Bielik, Helio Pinto, Orlando Sa, Jakub Kosecki – Arkadiusz Piech (71 Marek Saganowski).
Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas – Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Boliguibia Ouattara, Leandro – Jacek Kiełb, Vanja Marković, Vlastimir Jovanović, Paweł Golański, Michał Janota (85 Marcin Cebula) – Siergiej Chiżniczenko (73 Olivier Kapo)
Żółte kartki: Leandro, Ouattara
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 12 729
Ruch Chorzów – Lech Poznań
Od początku spotkania mecz przebiegał pod dyktando piłkarzy chorzowskiej drużyny, największe zagrożenie stworzyli Filip Starzyński i Marek Zieńczuk. W 26. minucie doszło do dużej wpadki sędziego spotkania. Serbski napastnik Vojo Ubiparip trafił do siatki chorzowian, lecz bramka została niesłusznie nieuznana gdyż sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Ostatnie 15. minut pierwszej połowy było mało interesujące. Do przerwy był bezbramkowy remis.
Po przerwie przez bardzo długi czas było sennie. Na boisku nie działo się nic godnego uwagi kibiców, gra była statyczna, nie było żadnych sytuacji podbramkowych. Dopiero na kwadrans przed zakończeniem spotkania zrobiło się ciekawie. Najpierw piękny strzał z dystansu w słupek oddał Szymon Pawłowski, a następnie Kasper Hamalainen został zatrzymany przez Kamińskiego. W 86. minucie Piotr Stawarczyk sfaulował w polu karnym Ubiparipa i arbiter wskazał na jedenasty metr, lecz Marcin Kamiński został zatrzymany przez bramkarza chorzowian. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Ruch Chorzów – Lech Poznań 0:0 (0:0)
Ruch Chorzów: Krzysztof Kamiński – Marcin Kuś, Marcin Malinowski, Piotr Stawarczyk, Daniel Dziwniel (46. Rołand Gigołajew) – Jakub Kowalski (78. Sebastian Janik), Bartłomiej Babiarz, Filip Starzyński, Łukasz Surma, Marek Zieńczuk – Grzegorz Kuświk (63. Michał Efir)
Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski – Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Maciej Wilusz, Luis Henriquez – Gergo Lovrencsics, Darko Jevtic (46. Barry Douglas), Kasper Hamalainen, Karol Linetty, Szymon Pawłowski – Vojo Ubiparip
Żółte kartki: Marcin Malinowski, Piotr Stawarczyk, Bartłomiej Babiarz – Darko Jevtic, Karol Linetty, Tomasz Kędziora
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 7 500
fot. Szymon Starnawski/wMeritum.pl