W sobotę rozegrane zostały trzy kolejne spotkania 10. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. W najciekawszym meczu Legia Warszawa na własnym obiekcie podejmowała poznańskiego Lecha. Faworytem byli gospodarze.
GKS Bełchatów – Pogoń Szczecin
Gracze z Bełchatowa rozpoczęli mecz przed własną publicznością wręcz idealnie. Już w 2. minucie Paweł Komołow zdobył gola otwierającego wynik spotkania. Adam Mójta otrzymał piłkę od Grzegorza Barana, następnie dokładnie dośrodkował na głowę Komołowa, który nie miał problemów ze zdobyciem gola głową. Od tego momentu piłkarze GKS-u cofnęli się i grali z kontry. Z dobrej strony pokazywali się Michał Mak oraz Łukasz Wroński. W drużynie gości najlepszym zawodnikiem był Małecki, lecz w żadnej akcji Pogoń nie zdołała zagrozić bramce Arkadiusza Malarza. Pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem bełchatowian.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: Lech wygrał w meczu na szczycie
Kilka chwil po gwizdku rozpoczynającym drugą część gry Radosław Janukiewicz umieścił piłkę w siatce Pogoni. Gol jednak nie został uznany, gdyż sędzia liniowy dopatrzył się spalonego w tej akcji. Obraz gry w tym spotkaniu jednak się nie zmieniał. GKS w pełni kontrolował sytuację na boisku, a Pogoń kompletnie nie miała pomysłu na przeprowadzenie skutecznego ataku. Dopiero w ostatnim kwadransie tempo się nieco ożywiło. W 84. minucie napastnik bełchatowian Bartosz Ślusarski otrzymał czerwoną kartkę za przewinienie na Rafale Murawskim. Wydarzenie to mogło dać promyk nadziei szczecinianom na wyrównanie stanu meczu. Robak i Małecki byli najaktywniejsi, ale nie przyniosło to żadnego skutku. Po słabym meczu PGE GKS Bełchatów pokonał Pogoń Szczecin 1:0.
PGE GKS Bełchatów – Pogoń Szczecin 1:0 (1:0)
Paweł Komołow (2)
GKS Bełchatów: Arkadiusz Malarz – Adrian Basta (67. Szymon Sawala), Paweł Baranowski, Błażej Telichowski, Adam Mójta – Łukasz Wroński (62. Andreja Prokic), Damian Szymański, Paweł Komołow (88. Marcin Flis), Grzegorz Baran, Michał Mak – Bartosz Ślusarski
Pogoń Szczecin: Radosław Janukiewicz – Sebastian Rudol, Wojciech Golla, Hernani (65. Mateusz Matras), Hubert Matynia (60. Ricardo Nunes) – Adam Frączczak (28. Takuya Murayama), Maksymilian Rogalski, Rafał Murawski, Łukasz Zwoliński, Patryk Małecki – Marcin Robak
Żółte kartki: Adrian Basta, Bartosz Ślusarski, Łukasz Wroński, Damian Szymański, Arkadiusz Malarz, Marcin Flis – Patryk Małecki, Łukasz Zwoliński
Czerwona kartka za drugą żółtą – PGE GKS Bełchatów: Bartosz Ślusarski (84).
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 3 100
Zawisza Bydgoszcz – Ruch Chorzów
Mecz na stadionie w Bydgoszczy rozpoczął się wręcz bliźniaczo do spotkania w Bełchatowie. W 2. minucie Jakub Wójcicki dośrodkował z prawej strony, piłka trafiła do Alvarinho, który mocnym strzałem pokonał Krzysztofa Kamińskiego. Zawisza objął dość niespodziewane prowadzenie. Po straconym golu Ruch przejął inicjatywę w spotkania, choć przez długi czas nie było spodziewanych efektów. Na odpowiedź czekaliśmy do 31. minuty. W polu karnym sfaulowany został Daniel Dziwniel, a Filip Starzyński pewnie wykorzystał „jedenastkę”. Siedem minut później przed szansą na dobrą akcję stanął wychodzący na czystą pozycję Wójcicki, ale został zatrzymany przez Stawarczyka. Do przerwy na stadionie Zawiszy widniał wynik 1:1.
W drugiej części spotkania Ruch cofnął się na własną połowę, a Zawisza próbował ataków pozycyjnych. W końcówce najpierw strzał Carlosa obronił Kamiński, a w doliczonym czasie uderzenie Michała Szewczyka na róg sparował Witan. Przeciętny mecz zakończył się remisem 1:1.
Zawisza Bydgoszcz – Ruch Chorzów 1:1 (1:1)
Alvarinho (2) – Filip Starzyński (31-karny)
Zawisza Bydgoszcz: Andrzej Witan – Anestis Argyriou, Paweł Strąk, Samuel Araujo, Sebastian Ziajka – Luis Carlos (90. Mica), Jakub Wójcicki (82. Jakub Łukowski), Kamil Drygas, Wagner, Alvarinho (58. Michał Masłowski) – Jorge Kadu
Ruch Chorzów: Krzysztof Kamiński – Martin Konczkowski, Marcin Malinowski, Piotr Stawarczyk, Daniel Dziwniel – Jakub Kowalski, Bartłomiej Babiarz (60. Michał Szewczyk), Łukasz Surma, Filip Starzyński, Marek Zieńczuk (71. Jan Chovanec) – Eduards Visniakovs (90. Grzegorz Kuświk)
Żółte kartki: Samuel Araujo – Piotr Stawarczyk, Jakub Kowalski, Marcin Malinowski, Eduards Visniakovs
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 1 200
Legia Warszawa – Lech Poznań
Mecz rozpoczął się bez tzw. „fajerwerków”. W 8. minucie Szymon Pawłowski trafił do siatki, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną Lechity. Chwilę później mogło być 1:0 dla gospodarzy. Michał Żyro zagrał do Kucharczyka, który minimalnie minął się z piłką lecącą wzdłuż bramki Gostomskiego. Legioniści zyskiwali przewagę, ale to Lech zdobył gola dającego prowadzenie. Barry Douglas w 33. minucie dośrodkował z rzutu rożnego. W polu karnym powstało duże zamieszanie i piłka trafiła pod nogi Marcina Kamińskiego, a ten zdobył gola z bliskiej odległości. Legia rzuciła się do odrobienia strat, lecz kolejną bramkę zdobyła poznańska drużyna. Pawłowski oddał słaby strzał z linii pola karnego, futbolówka trafiła do Formelli, który oddał celny strzał tuż obok krótkiego słupka. Po chwili mogło być już 3:0. Hamalainen doszedł do sytuacji sam na sam z Kuciakiem, ale jego próba była bardzo słaba. Pierwsza część spotkania zakończyła się prowadzeniem Lecha 2:0.
Od początku drugiej połowy do ofensywy przeszła drużyna Wojskowych. Gospodarze nie mogli się jednak przebić przez zwartą obronę Kolejorza. Mistrzom Polski brakowało ostatniego podania, kiedy to Lech skutecznie przerywał akcje. Dopiero na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem Legia nawiązała kontakt. Tomasz Brzyski usiłował dośrodkować w pole karne gości, ale zagranie było na tyle niecelne, że…piłka niespodziewanie wylądowała w bramce Gostomskiego. Trafienie obrońcy uczestnika grupowej Ligi Europejskiej będzie zapewne mocnym kandydatem do nagrody gola roku T-Mobile Ekstraklasy. Chwilę później było blisko wyrównania. Miroslav Radović oddał ładny strzał z woleja, który jednak minęła okienko bramki. Gospodarze nieustannie atakowali, co przyniosło skutek w 90. minucie. Brzyski centrował z rzutu wolnego, a Dossa Junior wygrał główkowy pojedynek w polu karnym i zdobył wyrównującego gola. Mecz zakończył się remisem 2:2.
Legia Warszawa – Lech Poznań 2:2 (0:2)
Tomasz Brzyski (76), Dossa Junior (90) – Marcin Kamiński (33), Dariusz Formella (39)
Legia Warszawa: Dusan Kuciak – Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Tomasz Brzyski – Michał Żyro, Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda (75. Marek Saganowski), Michał Kucharczyk (46. Orlando Sa) – Miroslav Radović
Lech Poznań: Maciej Gostomski – Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Barry Douglas – Dariusz Formella (71. Muhamed Keita), Łukasz Trałka, Kasper Hamalainen (80. Szymon Drewniak), Maciej Wilusz, Szymon Pawłowski – Dawid Kownacki (87. Luis Henriquez)
Żółte kartki: Łukasz Broź, Dossa Junior – Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Barry Douglas, Maciej Gostomski
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 26 500
fot. Szymon Starnawski/wMeritum.pl
Aby śledzić informacje sportowe na bieżąco zapraszamy na nasz fanpage: