Czy Donald Trump dotrzyma słowa i zakończy konflikt za naszą wschodnią granicą? Dopytywany o możliwość zawarcia pokoju Wołodymyr Zełenski stawia twarde warunki. Nie są one zbieżne z planem otoczenia Trumpa.
Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich oznacza zmiany na arenie międzynarodowej. Nowy prezydent USA w trakcie kampanii zapowiadał, że załatwi sprawę konfliktu rosyjsko-ukraińskiego bardzo szybko. W pewnym momencie zapowiedział nawet, że załatwi sprawę wojny „w ciągu 24 godzin”.
Z otoczenia Donalda Trumpa dobiegają głosy, że plan pokojowy polega na oddaniu części ukraińskich terytoriów Rosji (mniej więcej tych, które obecnie kontrolują wojska rosyjskie) oraz zawieszenie procedury przyjęcia Ukrainy do NATO. Na nowej granicy rosyjsko-ukraińskiej miałby powstać strefa zdemilitaryzowana (ok. 1300 km), strzeżonej przez neutralne wojska (możliwe, że z innych państw).
Trump ma plan na pokój. Zełenski reaguje
Do koncepcji szybkich negocjacji pokojowych odniósł się Zełenski, który przebywa na szczycie Europejskiej Wspólnoty Politycznej w Budapeszcie. Powiedział, że Ukraina dąży do „sprawiedliwego” zakończenia wojny, ale zawarte w pośpiechu porozumienie pokojowe lub zawieszenie broni pociągnęłoby za sobą negatywne konsekwencje dla Kijowa.
– [Trump – red.] chce, aby ta wojna się skończyła. Wszyscy chcemy zakończenia tej wojny, ale sprawiedliwego… Jeśli nastąpi ono bardzo szybko, przyniesie straty Ukrainie — powiedział prezydent Ukrainy. – Słyszałem, że lepiej jest wprowadzić zawieszenie broni, a później zobaczyć, co dalej. Próbowano to wprowadzić w 2014 r. Próbowaliśmy to zrobić i straciliśmy Krym, a potem doszło do inwazji na pełną skalę – przypomniał.