Od kiedy w 2008 r. Unia Europejska wpisała oscypek na listę produktów tradycyjnych, chronionych prawem w całej UE coraz trudniej jest go dostać na zakopiańskich straganach. Zamiast niego pojawiają się gołki, pucoki i inne produkty oscypkopodobne.
Gołki i pucoki to także owcze sery ale UE zastrzegła nazwę oscypek i jej używanie wiąże się z uzyskaniem certyfikatu. Jednak uzyskanie go wiąże się z wieloma niedogodnościami i kosztami. Aby móc sprzedawać oscypki bacowie muszą uzyskać świadectwo i przeprowadzić badania weterynaryjne. Samo wydanie świadectwa kosztuje 300 zł.
Ciekawe wnioski przyniosła też kontrola przeprowadzana przez Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej. Zaledwie 39 ze 100 baców produkujących oscypki posiada unijny certyfikat. Wśród tych 39 producentów u żadnego nie znaleziono uchybień. Zresztą kontrola może zbadac tylko produkty „certyfikowanych baców”. Inspektorzy nie mają zupełnie kontroli nad serami sprzedawanymi na straganach na których sprzedaje się wspomniane gołki i pucoki.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Za wyprodukowanie i sprzedaż niecertyfikowanego oscypka grozi więzienie. W 2011 r. sąd skazał bacę z Zębu na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata za rozpoczęcie sezonu pasterskiego bez aktualizacji certyfikatu. Sąd drugiej instancji zamienił karę na 5 tys. zł grzywny i zawiesił jej wykonanie na dwa lata. Grzywny to teraz najczęściej stosowane kary za sprzedaż „nielegalnego” oscypka.
Dlatego na Krupówkach coraz rzadziej można spotkać oscypka. Górale niedługo zaczną bać się w ogóle wymawiać ta nazwę. Wygląda na to, ze pomoc unijnych urzędników sprawiła więcej szkód niż przyniosła korzyści. Nie pierwszy zresztą raz.
źródło: wgospodarce.pl
fot: Wikimedia Commons