Na ulicach wenezuelskich miast trwają protesty przeciwko socjalistycznej polityce prezydenta Nicolasa Maduro. Od wielu miesięcy sklepy są niemal całkowicie puste, występują przerwy w dostawie prądu oraz wody.
Setki Wenezuelczyków protestowało przed Pałacem de Miraflores – siedzibą prezydenta Maduro, wyrażając swój gniew i sprzeciw wobec bieżącej polityce.
– „Jesteśmy głodni! i zmęczeni!” „Domagamy się jedzenia!” – skandowały tłumy.
Czytaj także: Wenezuela: Masowe plądrowania sklepów - 400 osób zatrzymanych [WIDEO]
Wenezuelska policja oraz gwardia narodowa w celu rozpędzenia demonstracji użyła gazu łzawiącego.
Niekończące się kolejki do sklepów, w których właściwie nie ma co kupować, doprowadzają obywateli Wenezueli do wściekłości. Dochodzi nawet do prób napadów na przejeżdżające ciężarówki zaopatrujące sklepy.
Jestem tutaj od ósmej rano. Ani w supermarketach, ani w zwykłych sklepach nie ma już żadnego jedzenia.
– powiedział jeden z protestujących przed pałacem, cytowany przez agencję Reuters.
To nie nasza wina
Przykład Wenezueli jasno pokazuje, jak kończy się socjalistyczna polityka wdrażania od przeszło piętnastu lat. Mimo że pod krajem znajdują się jedne z największych pokładów ropy naftowej, obywatele są na skraju wytrzymałości.
Rząd nie przyznaje się do porażki, całą winę przerzucając na „światową zmowę”, która rzekomo specjalnie doprowadziła do tak niskich cen ropy. Oskarżają także partie opozycyjne o to, że celowo podżegają do chaosu na ulicach.
Socjalistyczna wizja państwa dobrobytu, sztuczne regulacje cen, zarobków oraz podaży produktów doprowadziły Wenezuelę do całkowitej zapaści. Jeżeli opozycji, która w grudniowych wyborach zdobyła większość w kongresie nie uda się odwołać Nicolasa Maduro, kraj może czekać całkowity upadek.
Referendum ostatniej szansy
Opozycja zebrała około 1.85 miliona podpisów pod wnioskiem o rozpisanie referendum, które pozwoli odwołać obecnie urzędującego prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro. Żeby jednak referendum się odbyło, wnioskodawców czeka jeszcze wiele skomplikowanych kroków.
Najpierw Krajowa Rada Wyborca ocenia poprawność złożonych kart. Pierwszym krokiem było uzbieranie podpisów od minimum 197 tysięcy popierających, opozycji udało się zebrać blisko dziesięciokrotność.
Jeżeli przejdą one tę weryfikację pozytywnie, czeka ich kolejna zbiórka podpisów – tym razem muszą ich zebrać około 4 miliony. Żeby referendum było skuteczne, do urn – by zagłosować przeciwko Maduro, musi pójść tyle samo lub więcej obywateli, co w ostatnich wyborach zagłosowało za obecnym prezydentem – było to ponad 7,5 miliona osób.
Poprzednim razem opozycja wenezuelska domagała się skrócenia czasu urzędowania Maduro. Proponowali, by jego kadencja kończyła się nie w 2019 roku, lecz dwa lata wcześniej. Sąd Najwyższy odrzucił jednak ten wniosek.
ZOBACZ TAKŻE: Opozycja domaga się referendum w sprawie odwołania prezydenta
Szpitale już nie leczą. Brak lekarstw i sprzętu
Obecny stan wenezuelskiej służby zdrowia jest konsekwencją trwającego już wiele miesięcy kryzysu. Szpitale nie są zaopatrywanie nie tylko w sprzęt i lekarstwa, lecz także w środki czystości i higieny. Z powodu suszy w wielu szpitalach nie ma dostępu także do czystej bieżącej wody.
Brak wody ma także wpływ na niedostateczne zaopatrzenie kraj w energię, ponieważ duża część prądu jest generowana przez elektrownie wodne. W wielu szpitalach przestały działać chłodnie, w których przetrzymywane są zwłoki. Wiele z nich leży bezpośrednio na korytarzach.
ZOBACZ TAKŻE: Szpitale nie są w stanie zapewnić nawet podstawowej opieki medycznej [ZDJĘCIA, WIDEO]
Kadencja Nicolasa Maduro kończy się w 2019 roku. W Wenezueli obowiązuje system prezydencki.