Wszyscy fani wysokich temperatur mają w tym roku powody do radości. Jesień jest naprawdę bardzo ciepła, a listopad rzadko kiedy wita nas tak słoneczną pogodą. Nic więc dziwnego, że pojawiły się obawy co do kwestii organizacji Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle.
Tegoroczny Puchar Świata w skokach narciarskich zainaugurowany zostanie na skoczni w Wiśle. Już w piątek, 16 listopada, rozegrane zostaną kwalifikacje, a następnie na sobotę zaplanowany jest konkurs drużynowy, a na niedzielę indywidualny. Czy to możliwe, by pogoda popsuła plany organizatorów?
Całą sytuację na miejscu sprawdzali między innymi delegatka FIS, prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner, Adam Małysz oraz pracownicy, którzy opiekują się skocznią w Wiśle. Okazuje się, że śniegu na skoczni w Wiśle faktycznie ubywa, jednak istnieje możliwość, by przywieźć go ze Szczyrku. „Ze Szczyrku można przywieźć około 3 tysiące kubików. Śniegu wystarczy nam na pokrycie trzech skoczni” – powiedziała delegatka FIS, Agnieszka Baczkowska.
Sytuację uspokaja również prezes PZN, Apoloniusz Tajner. Stwierdził on, że wszystko w sprawie transportu śniegu zostało już dogadane. „Faktycznie jest ubytek śniegu, na około ok. 30-40 procent. On jednak ciągle jest produkowany, a przed ubytkiem była wystarczająca ilość. Ponadto, gdyby była taka potrzeba, dowieziemy śnieg ze Szczyrku. Dyrektor Andrzej Wąsowicz już tam był, wszystko jest uzgodnione” – powiedział.
Czytaj także: Puchar Świata w skokach narciarskich 2019/2020 - terminarz konkursów. Kiedy rywalizują skoczkowie?
Wygląda więc na to, że brak śniegu nie będzie przeszkodą w rozegraniu zawodów. Plany organizatorom jak zwykle może pokrzyżować jedynie wiatr. „Jeśli pokrywa zostanie przygotowana na dzień zawodów, ale śnieg będzie zbyt miękki, można utwardzić go środkami chemicznymi. Według naszej koncepcji, śnieg będzie rozprowadzony od dołu” – mówił Apoloniusz Tajner.
Czytaj także: Artur Wichniarek o Nawałce: uciekł z tonącego okrętu