Według ustaleń Wirtualnej Polski, kierowca premier Beaty Szydło nie powinien prowadzić samochodu w momencie, gdy doszło do zdarzenia w Oświęcimiu. Chodzi głównie o to, że kierowca ten miał zacząć pracę nie o 7.29, jak to wcześniej podano, ale około godziny 6 rano. Zatem według tych ustaleń mógł pracować maksymalnie 12 godzin, czyli musiał skończyć pracę około 18. Wypadek z udziałem premier rządu miał miejsce kilkadziesiąt minut po 18.
Kierowca pochodzi z Góry Kalwarii, która oddalona jest o 30 km od Warszawy, zatem pokonanie tej trasy zajmuje około 30-40 minut. Według informacji podanych przez „WP”, kierowca miał być już o godz. 6 rano w miejscu, skąd wyjeżdża pancerne Audi, w którym później przewożona jest premier Szydło.
Kierowca, który w tym dniu prowadził auto z szefową rządu, zwykle był kierującym jednym z dwóch aut osłaniających kolumnę rządową. Miał on w tym dniu zastąpić innego kierowcę, który przyniósł zwolnienie lekarskie.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Po zjawieniu się na miejscu o godz. 6, funkcjonariusz BOR musi zapoznać się z trasą przejazdu. Potem pilnuje załadunku pancernego Audi na lawetę, a potem o 7.29 kolumna aut wraz z limuzyną na lawecie opuszcza siedzibę BOR.
Czytaj także: Zbiórka na seicento zakończona. Pojawiają się plotki, że organizator uciekł z pieniędzmi
Następnie, gdy już premier ląduje pod Krakowem, jest już około 18. W tym momencie, jeśli ustalenia się potwierdzą, kierowca powinien zostać zmieniony. Jednak nie dochodzi do tego, a po pół godziny od wyjazdu kolumny rządowej dochodzi do wypadku w Oświęcimiu.
BOR podał wówczas w komunikacie, iż kierowca Beaty Szydło rozpoczął kierowanie pancernym Audi dopiero około godz. 18, a wcześniej był przewieziony na miejsce rozpoczęcia pracy. Jednak z informacji, jakie posiada „WP” wynika, że rozpoczęcie pracy nastąpiło już o 6 rano. Zatem funkcjonariusz BOR zaczął swoją pracę od stawienia się w siedzibie Biura Ochrony Rządu, a nie od momentu kierowania rządową limuzyną.
– Przekroczenie czasu pracy mogło spowodować, że funkcjonariusz był niewystarczająco wypoczęty, skupiony, co mogło się przyczynić do tego, że wydarzenia się splotły tak, a nie inaczej – ocenia rzecznik krakowskiej prokuratury regionalnej Włodzimierz Krzywicki.
Komunikat BOR-u z lutego.
Sugerowanie, jakoby funkcjonariusz miał być przemęczony, jest rażącą nadinterpretacją, niemającą potwierdzenia w rzeczywistości. Jednocześnie należy z pełną mocą podkreślić, że wszyscy kierowcy z grupy ochronnej Prezes Rady Ministrów posiadają uprawnienia do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi, wymagane prawem kwalifikacje oraz stosowne umiejętności i doświadczenie potwierdzone specjalistycznymi szkoleniami – wskazał wówczas w komunikacie kpt. Grzegorz Bilski z zespołu komunikacji medialnej i społecznej BOR.