Je albo udaje, że je, a słyszymy każdą sylabę tekstu. Żaden z młodych aktorów nie sięga dzisiaj takich wyżyn – tak o Wieńczysławie Glińskim mówiła historyk teatru, Joanna Godlewska. 10 maja 1921 roku w Astrachaniu, w ówczesnym Związku Radzieckim urodził się jeden z najwybitniejszych polskich aktorów – Wieńczysław Gliński.
Był synem aktora Edwarda Szupelaka-Glińskiego (ur. 1887 – zm. 1976), reżysera teatralnego, także aktora teatralnego i radiowego. Edward Szupelak-Gliński na scenie debiutował w 1908 roku. Występował m.in. we Lwowie, Łodzi i Krakowie. W 1914 roku został powołany do wojska austriackiego. Niestety trafił do niewoli, po czym został zesłany w głąb Rosji. Po powrocie do Polski w 1921 grał na deskach teatrów: Lwowskim, Wileńskim, Grodzieńskim, Katowickim, Bydgoskim, Toruńskim, Poznańskim, jak również Częstochowskim. W czasie okupacji pracował w Warszawie jako szatniarz w kawiarni. W 1943 roku wrócił do zawodu – występował w jawnych teatrach. Po zakończeniu wojny, w sezonie 1945/46 grał w Teatrze Miejskim w Częstochowie. Następnie był aktorem teatrów warszawskich: Teatru Polskiego (1946-49, 1952-59 i 1960-71), Teatru Narodowego (1949-51), Domu Wojska Polskiego (1951/52), Teatru Komedia (1959/60). W 1971 przeszedł na emeryturę.
Wieńczysław Gliński poszedł w ślady swojego ojca. Już od najmłodszych lat związany był ze sceną, bowiem debiutował w wieku 12 lat w inscenizacji bajki braci Grimm pt. Jaś i Małgosia. Brał także udział w słynnych Dziadach w reż. Leona Schillera. W wieku 14 lat zagrał w Zmarzniętym sercu na podstawie bajki Hansa Christiana Andersena. Działo się to w 1935 roku w Teatrze – laboratorium Reduta, założonym przez Juliusza Osterwę i Mieczysława Limanowskiego. Był to pierwszy w Polsce teatr eksperymentalny, działający w latach 1919–1939.
Aktor wspominał: Grać zacząłem bardzo wcześnie. Jako syn aktora od dziecka znałem kulisy teatralne, występowałem nawet na scenie i w radiowych audycjach dla dzieci. Byłem wielkim kinomanem i w myślach przysposabiałem się do zawodu aktorskiego rozumianego wszechstronnie – chciałem grać także w filmach.
W 1932 roku z inicjatywy Leona Schillera i Aleksandra Zelwerowicza powstał Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej (PIST). Była to szkoła średnia o wysokim poziomie nauczania, który śmiało można porównać z poziomem uczelni. Nauka w niej trwała 3 lata. Początkowo znajdował się tam jedynie Wydział Aktorski, a od 1933 także Wydział Reżyserski. Podczas II wojny światowej instytut ten działał w konspiracji. Szkoła umożliwiała też zdanie eksternistycznego egzaminu aktorskiego. Po wojnie PIST został reaktywowany w Łodzi, a w 1946 roku został przekształcony w Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. W 1949 ówczesne władze odsunęły od sprawowania wysokich funkcji Zelwerowicza i Schillera, a szkoła została przeniesiona do Warszawy. Obecnie jest to Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.
Zawodu aktora uczył się w czasie okupacji właśnie w podziemnym PIST. W tym czasie służył w kontrwywiadzie pod pseudonimem Antek w grupie nr. 6 kontrwywiadu Okręgu Warszawskiego przy Komendzie Głównej ZWZ AK. Jego zadaniem było wizytowanie tzw. Jawnych teatrzyków, które funkcjonowały za zgodą okupanta i sprawdzanie, jak polscy aktorzy zachowują się w tych teatrach. W tym czasie Tajna Rada Teatralna wydała zakaz występowania aktorom polskim w tego typu spektaklach.
Pewnego dnia Gliński wizytował jeden z takich teatrów. Wówczas na scenie występował znany Kazimierz Junosza Stępowski. Aktor po latach wspominał – Stępowski grał wspaniale i nie mam mu nic do zarzucenia. O dziwo sam Gliński złamał zakaz występowania w jawnych teatrzykach, kiedy zachorował jego ojciec. Co więcej, zagrał wówczas właśnie obok Junoszy Stępowskiego, bardzo krótko przed jego śmiercią. Kazimierz Junosza Stępowski został zastrzelony przez podziemie, gdyż związał się z kobietą, która denuncjowała do gestapo. Gliński został aresztowany w czasie łapanki i wywieziony do obozu koncentracyjnego na Majdanku, a następnie do Sachsenhausen.
Wieńczysław Gliński to niesłychanie ważna, charakterystyczna postać kina polskiego drugiej połowy XX wieku. Po wojnie zaangażował się w Teatrze Miniatur Syrena w Łodzi. Jednak był to bardzo krótki angaż, gdyż niespełna rok później został ściągnięty do Warszawy przez Arnolda Szyfmana – inicjatora budowy Teatru Polskiego. Gliński grał na jego deskach od 1946 do 1958 roku. Zaraz po przyjeździe do Warszawy wystąpił w historycznym, inauguracyjnym przedstawieniu Lilli Wenedy Juliusza Słowackiego w reżyserii Juliusza Osterwy.
Znana historyk teatru, Joanna Godlewska, wspomina: Kiedy zobaczył go Michał Melina, dyrektor Teatru Współczesnego, powiedział Andrzejowi Łapickiemu: Popatrz, to jest twarz aktora. On może zagrać wszystko, od Gucia w ”Ślubach panieńskich” do „Hamleta”.
Jak się później okazało Melina miał rację, bowiem rok później zagrał ważną rolę Rozenkranca w Hamlecie reżyserowanym wówczas przez Arnolda Szyfmana. W 1948 roku wcielił się w postać Ludmira w komedii Aleksandra Fredry Pan Jowialski. Sztukę reżyserował wówczas były rektor Glińskiego, jeszcze z podziemnego PIST-u – Aleksander Zelwerowicz. Zagrał wówczas obok wspaniałej Mieczysławy Ćwiklińskiej, genialnego Ludwika Solskiego i równie wybitnego Aleksandra Zelwerowicza. W 1949 roku odbyła się radiofonizacja tego spektaklu.
Ważniejsze role i przedstawienia tamtego czasu, w których grywał Gliński to rola Alfreda w Mężu i żonie Fredry w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego; grał w przedstawieniu Leona Schillera Bóg, cesarz i chłop Gyula Haya; Gustawa w Ślubach panieńskich Fredry, a także w Ich czworgu Gabrieli Zapolskiej – obie sztuki reżyserowała wtenczas Maria Wiercińska.
Wieńczysław Gliński wspaniale sprawdzał się w komedii, jednak niedługo potem zagrał dwie role niekomediowe. O jednej z nich mówiono wówczas, że była to kreacja wybitna, a była to tytułowa rola w Eryku XIV Augusta Strindberga w reżyserii Zygmunta Hübnera. Następnie wystąpił w przedstawieniu Król Lear Williama Shakespeare’a. Zagrał tam Edmunda. Spektakl także reżyserował Hübner. Były to największe role teatralne Glińskiego. Z kolei te, o których marzył, mógł zagrać tylko przed mikrofonem radiowym; właśnie tak było z rolą Chlestakowa w Rewizorze Nikołaja Gogola. Reżyserią spektaklu radiowego był Antoni Bohdziewicz.
W latach 50. i 60. Wieńczysław Gliński grał w wielu ważnych dla tego okresu filmach. Pierwszą poważną rolą Glińskiego była postać pilota Maresza w filmie Leona Buczkowskiego – Sprawa pilota Maresza z 1955 roku. Był to jeden z pierwszych polskich filmów odwilżowych po okresie stalinizmu. Nie było to pierwsze spotkanie Glińskiego z Buczkowskim, bowiem w 1945 roku Buczkowski kompletował obsadę do filmu Zakazane piosenki. Gliński został poproszony na próbne zdjęcia, jednak nie dostał angażu. W filmie Sprawa pilota Maresza obok Glińskiego wystąpili tak wspaniali aktorzy jak: Lidia Wysocka, Leon Niemczyk oraz Jerzy Michotek.
Kolejnym wielkim filmem, w którym zagrał Gliński, był Kanał w reżyserii Andrzeja Wajdy. Gliński wcielił się tam w postać porucznika Zadry. Film został bardzo pozytywnie odebrany nie tylko przez polaków, ale także doceniony na arenie międzynarodowej. Dzięki projekcji na Festiwalu w Cannes w 1957 roku poznała go światowa krytyka, doceniając za oryginalność i nowatorstwo. Kanał zdobył wówczas Srebrną Palmę ex aequo z Siódmą pieczęcią Ingmara Bergmana. Jako pierwszy z polskich filmów rywalizował o Oscara w 1958 roku.
W 1958 roku Wieńczysław Gliński po raz kolejny zostaje zaangażowany przez Leona Buczkowskiego do filmu pt. Orzeł. Premiera filmu odbyła się w 1959 roku. Gliński zagrał tam kapitana marynarki, Grabińskiego, drugiego dowódcę okrętu.
Gliński grywał także w komediach; bardzo przypadł do gustu widzom filmu Kapelusz pana Anatola z 1957 roku w reżyserii Jana Rybkowskiego. Kolejną bardzo dobrą polską produkcją był film Jutro premiera Janusza Morgensterna. Wystąpił także w filmie Lekarstwo na miłość Jana Batorego. W filmie Marysia i Napoleon wcielił się w rolę Pawła Łączyńskiego, brata Marysi Walewskiej, którą zagrała Beata Tyszkiewicz. Zagrał także w Stawce większej niż życie Andrzeja Konica i Janusza Morgensterna.
W 1964 roku na międzynarodowym festiwalu filmowym w Karlowych Warach za rolę w filmie Echo, wyreżyserowanym przez braci Różewiczów, Gliński otrzymał nagrodę za najlepsza role męską.
Wieńczysław Gliński użyczył swojego głosu w zachodnim serialu Ed, koń, który umie mówić produkowanym w latach 1961-1966. Zagrał właściciela konia Eda. Młodsze pokolenie tamtych lat zapewne pamięta Glińskiego z telewizyjnego spektaklu teatralnego dla dzieci Bromba i inni w reżyserii Macieja Wojtyszki. Dubbingował jeszcze kilka innych filmów dla dzieci min. Zakochany kundel z 1955 roku. Ostatnim dubbingiem Glińskiego był Oliver Twist z 2005 roku.
W roku 1969 jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, Władysław Hańcza, zaangażował Glińskiego do wyreżyserowanego przez siebie spektaklu pt. Martwe dusze Nikolaja Gogola. Gliński wcielił się w główną rolę Pawła Iwanowicza Cziczikowa. Następnie wystąpił w Ożenku Gogola jako Koczkariew. Jest to jedna z najbardziej popisowych i trudnych zarazem ról gogolowskich. W 1974 roku Jan Świderski zaprosił Glińskiego do zagrania roli Papkina w Zemście Fredry. Jako wspaniały komik, Gliński sprawdził się w tej roli idealnie. Słuchacze audycji radiowej byli wniebowzięci.
Wieńczysław Gliński był aktorem bardzo rozpoznawalnym i cieszącym się sympatią widzów, także słuchaczy radiowych, jednak do czasu. W 1981 roku w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej został wprowadzony Stan Wojenny. W życiu zawodowym Glińskiego nastąpił przełom, gdyż nazwisko wybitnego aktora znalazło się na liście kolaborantów, tzn. aktorów łamiących bojkot środków masowego przekazu. W dodatku bojkot ten został przez Glińskiego publicznie skrytykowany. Aktor występował wówczas w Teatrze Narodowym kierowanym przez Krystynę Skuszankę i Jerzego Krasowskiego, których także uważano za popleczników władzy ludowej. Wtenczas Teatr Narodowy dotknięty był ostracyzmem. Mało kto chodził na spektakle tam wystawiane; dlatego też nikt nie pisał o tym co, i jak jest tam grane. Jest to pewien problem, gdyż ciężko wyciągnąć z tego okresu jakiekolwiek informacje na temat gry Wieńczysława Glińskiego.
Wiersz Tomasza Budzyńskiego czyta Wieńczysław Gliński
Niejednokrotnie wracam do Glińskiego poprzez filmy w których zagrał czy też audycje radiowe, w których słychać jego wspaniały głos. Zastanawia mnie, dlaczego skrytykował bojkot artystów wobec ówczesnych mediów? Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to stwierdzenie, że był prawdziwym artystą. Uważał, iż człowiek wykonujący ten wspaniały zawód jest istotą wolną i nie powinien mieszać się w politykę.
Wspomnieć należy, że Wieńczysław Gliński był także aktorem Teatru Polskiego Radia, stworzył w nim ponad 1300 ról. 6 grudnia 2004 roku odebrał nagrodę Honorowego Wielkiego Splendora. Honorowy Wielki Splendor jest przyznawany za całokształt dorobku twórczego w dziedzinie reżyserii, pisarstwa radiowego, kompozycji muzycznej lub jako wyraz uznania dla aktora-seniora o wielkim artystycznym dorobku radiowym.
Pod koniec swojego życia odegrał trzy wspaniałe role. W filmie Andrzeja Barańskiego – Wszyscy święci – wcielił się w rolę księdza Romana, byłego dowódcę Marii, którą zagrała Teresa Szmigielówna. W filmie zobaczyć możemy kwiat polskiego aktorstwa – występują w nim między innymi Anna Polony, Alina Janowska, Wiesława Mazurkiewicz, Irena Burawska, Zofia Merle, Bronisław Pawlik, Emil Karewicz, Leon Niemczyk i inni.
Przedostatnią aktorską kreacją była rola Romana Garlickiego w serialu kryminalnym Glina w reżyserii Władysława Pasikowskiego. W odcinku 21 wciela się w rolę pisarza, byłego męża sławnej aktorki. Obok Glińskiego występuje wspaniały Jerzy Radziwiłowicz, bardzo dobry aktor o charakterystycznym głosie. Jednak stara szkoła, którą reprezentował Gliński jest niedościgniona. Radziwiłowicz w mojej skromnej opinii musiał ustąpić mistrzowi mimo, że ten zagrał tam tylko mały epizod.
Ostatnią rola Wieńczysława Glińskiego było zagranie samego siebie w filmie Jacka Błachuta Jeszcze nie wieczór. To przejmujący film o miłości, przemijaniu i aktorach – ich dziwactwach i marzeniach, by zagrać jeszcze raz, być może ostatnią wielką rolę. Faktycznie dla niektórych aktorów występujących w filmie była to ostatnia rola.
Fragment z filmu „Jeszcze nie wieczór”
Moim ulubionym filmem, w którym wystąpił Wieńczysław Gliński jest komedia z 1976 roku pt. Bezkresne łąki w reżyserii Wojciecha Solarza. W tej komedii dostrzec można cały urok Glińskiego. Był niebywale popularny; zazwyczaj wymienia się kilka tytułów jego filmów, choć zagrał w ponad czterdziestu.
Potrafił grać prawdziwie, z dystansem, z ironią, a przy tym lekko i przyjemnie. Miał jeden z najbardziej charakterystycznych i pięknych głosów, a przy tym bywał zupełnie nie do rozpoznania. Genialnie zmieniał tonację, barwę głosu, sposób mówienia. Wirtuoz o niespotykanej dziś nieskazitelnej dykcji, dla którego głos był najposłuszniejszym instrumentem. Aktor o nieskończonym emploi – taki był Wieńczysław Gliński.
Idąc przez życie dociekliwie spoglądałem na spotykanych ludzi, starałem się dostrzegać nie tylko ich przywary, ale i strony ciekawe, piękne, dobre, zabawne. Z zawodu, zamiłowania i natury jestem aktorem, a więc człowiekiem, którego funkcja polega na nieustannym wyłażeniu z własnej skóry i pakowaniu się w skórę osobowości stworzonej przez autora – mówił o sobie Gliński.
Wieńczysław Gliński zmarł 8 lipca 2008 roku w Warszawie w wieku 87 lat. Pogrzeb aktora odbył się 15 lipca, został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Przyglądając się dzisiejszym filmom, aktorom, słuchając audycji radiowych – przyznaję z przykrością, że brakuje takich mistrzów jak Wieńczysław Gliński. Wychodząc myślami nieco w przyszłość zaryzykuję stwierdzeniem, że takich aktorów już nigdy nie będzie.