Dramatyczny wypadek w Wawrowie (woj. lubuskie) kosztował życie 10-letniego chłopca. Kierowca bmw wjechał w ludzi, którzy szykowali się do wyjazdu w góry. Kiedy na jaw wyszło, że część osób zdecydowała się kontynuować wyjazd, spadła na nich fala krytyki. Zareagował psycholog.
Cała Polska żyje dramatem, który rozegrał się w miniony weekend w Wawrowie. To tam 26-letni kierowca bmw śmiertelnie potrącił 10-letnie dziecko. Chłopca nie udało się uratować. Kierowca usłyszał już zarzuty.
Tymczasem w sieci pojawiła się informacja, że część świadków zdarzenia nie zrezygnowało z wyjazdu w góry. Internauci oskarżają ich o znieczulicę i brak elementarnego współczucia dla bliskich ofiary. Wielu zastanawia się, jak będą w stanie wypoczywać, skoro widzieli tragedię na własne oczy.
Wypadek w Wawrowie. Internauci nie zostawiają suchej nitki na osobach, które kontynuują wyjazd
Głos w sprawie zabrał Czesław Michalczyk, psycholog. – Kontynuacja wycieczki może się wydawać dla jednych okrutna i nie na miejscu, ale to sposób na „obronienie” swojej psychiki i próba poradzenia z traumą. Ludzie różnie reagują na stres – zauważył w rozmowie z „Faktem”.
Ekspert przestrzega przed ocenianiem z góry osób. – Każdy inaczej się w takich sytuacjach zachowuje. Niektórym może się wydawać, że kompletnie się odcinają od tragedii, np. w tym wypadku podejmując decyzję o kontynuowaniu wyjazdu na ferie. Ale ja to rozumiem, to kwestia poradzenia sobie ze stresem – wyjaśnił.
Następnie zwrócił się do internautów z apelem. – Radziłbym powstrzymać się od osądów na temat tego, dlaczego reszta grupy pojechała na narty po takim wypadku. Najłatwiej jest potępić, trudniej zrozumieć – podkreślił.