Nie od dziś wiadomo, że zarówno rodzice jak i nauczyciele mocno skarżą się na reformę edukacji. Wiele wskazuje jednak na to, że najgorsze dopiero przed nimi. W przyszłym roku do liceów pójdą bowiem dwa roczniki – jedni do trzy-, a drudzy do czteroletniego.
Wiele osób zgodnie przyznaje, że głównym błędem reformy edukacji było to, że została wprowadzona zbyt szybko. Z roku na rok okazało się, że dzieci zostaną w podstawówce dwa lata dłużej, a gimnazja ulegną wygaszeniu. Rodzice i nauczyciele często skarżą się na chaos w placówkach oświatowych, a najgorsze może dopiero nadejść.
Już we wrześniu przyszłego roku do liceów pójdą jednocześnie dwa roczniki – obecna ósma klasa szkoły podstawowej oraz obecna trzecia klasa gimnazjów. Ci pierwsi pójdą do liceum czteroletniego, a ci drudzy do trzyletniego. Placówki będą więc musiały otworzyć dwa zupełnie różne rodzaje klas, ponieważ w liceum czteroletnim realizowany będzie inny program niż w trzyletnim.
To prawdziwy ból głowy dla dyrektorów szkół, którzy muszą zorganizować odpowiednie sale, plan i, przede wszystkim, nauczycieli, a o to nie jest już łatwo, szczególnie w dużych miastach. Do tego okazuje się, że szkoły mogą mieć problem ze zmieszczeniem wszystkich lekcji w tygodniu. Jak powiedziała szefowa Biura Edukacji w stołecznym ratuszu, Joanna Gospodarczyk w rozmowie z TOK FM, istnieje możliwość, że część zajęć będzie realizowana w soboty. „Rozważamy możliwość rozpoczynania lekcji później niż o godzinie 8, ale być może w części szkół część zajęć będzie realizowana w soboty” – powiedziała.
Jedno jest pewne – takiego rezultatu reformy edukacji nikt się nie spodziewał.
Czytaj także: Agata Kornhauser-Duda dostanie pensję. Szykują się zmiany w przepisach