Kewin Komar, bramkarz Puszczy Niepołomice, udzielił wywiadu dla serwisu meczyki.pl. Podczas rozmowy odniósł się do wydarzeń ze swoim udziałem.
Wszystko zaczęło się od tekstu Szymona Jadczaka. Dziennikarz Wirtualnej Polski podał, że Komar został pobity podczas pikniku w Wiśniczu Małym. Sprawcami mieli być kibole Wisły Kraków. Następnie ci sami kibole mieli podjechać pod dom Komara z maczetami.
Z czasem sprawa zaczęła nabierać jednego innego charakteru. Policja wydała komunikat, że bójka pomiędzy mężczyznami nie miała podłoża kibicowskiego. RMF FM podało z kolei, że chodziło o dziewczynę. W efekcie Jadczak wydał oświadczenie i przeprosił za swój tekst.
Tekst o wydarzeniach z udziałem bramkarza Puszczy Niepołomice oparty był na kilku źródłach, które uznałem za wiarygodne. W sprawie pojawiły się nowe okoliczności, które w ostatnich dniach próbowałem potwierdzić i przedstawić nowe fakty. Dziś mogę jedynie przeprosić klub Wisła…
— Szymon Jadczak (@SzJadczak) August 30, 2023
Kewin Komar przerywa milczenie
Głos zabrał wreszcie Kewin Komar, który udzielił wywiadu dla serwisu meczyki.pl. Rozmowa jest obszerna, dlatego zacytujemy tylko kilka wypowiedzi bramkarza Puszczy Niepołomice i odeślemy Państwa do tekstu źródłowego.
Komar przyznaje, że osoby, z którymi stoczył bójkę to znajomi jego dziewczyny. Zawodnik przyznaje, że to on został zaatakowany jako pierwszy. – Dostałem od niego cios z prawej ręki i obaj zaczęli mnie atakować. Wstałem i zacząłem się bronić, zasłaniając twarz. Trwało to może kilkanaście-kilkadziesiąt sekund. Zacząłem wymachiwać lewą i prawą ręką, żeby ich odgonić. Wtedy reszta tej grupki, z której oni przyszli przyglądała się temu wszystkiemu – opowiada.
Sportowiec przyznaje, że chwilę później doszło do kolejnego zdarzenia. – Wyzywali tylko mnie i tę osobę, która mi pomogła. Nagle dziewczyna też krzyknęła, że „Kewin, oni idą w Twoją stronę”. Tak niestety było. Wziąłem wtedy dziewczynę za rękę i chciałem ich ominąć z lewej strony – mówi i dodaje, że ruszyło w jego stronę około 20 osób.
Komar dodaje, że grupa osób zaczęła go atakować. – Bili, gdzie mogli – mówi. – Straż wbiegła na boisko i zabrali mnie z niego. Kiedy wychodziłem z boiska, to przybiegła kobieta i krzyczy do mnie oraz do strażaków: „Zabierzcie go stąd, to bramkarz Puszczy Niepołomice, a to są kibole Wisły Kraków i oni się nad nim wyżywają” – dodał.
Komar odniósł się też do sytuacji dotyczącej wizyty chuliganów pod domem. – Pojechaliśmy wszyscy do domu. Podjechaliśmy, weszliśmy, spokojnie układaliśmy się już do snu. I nagle przez uchylone okno usłyszałem, że pod pokój mojej dziewczyny podchodzą jakieś osoby i po cichu między sobą rozmawiają. I nagle jeden z nich krzyknął: „Dobra ku**a, wjeżdżamy mu na chatę”. Nie jestem w stanie powiedzieć, ilu ich było, było ciemno. Szybko wstałem z łóżka i po domu biegłem do wszystkich mieszkańców, żeby zapalili światła w pokojach i na zewnątrz. Zapaliliśmy i wtedy ci goście, którzy byli pod domem, uciekli w las. Było wtedy widać ich sylwetki i znikli. Wtedy mama mojej dziewczyny zadzwoniła po policję – oświadczył.
Bramkarz Puszczy przyznaje, że obecnie wszystkiego się obawia. Boi się także o swoją karierę sportową. – Ja teraz… po prostu… wszystkiego się obawiam. Jestem pierwszy raz w takiej sytuacji. Jest to wszystko dla mnie bardzo ciężkie – powiedział. – Pod względem kariery jestem najbardziej załamany. Straciłem wszystko, co kochałem. Kochałem trenować, grać mecze w ekstraklasie. Każdy chłopak za dzieciaka o tym marzył. Jest mi teraz pod tym względem bardzo ciężko – dodał.
Cała rozmowa TUTAJ.