Brytyjczyk Connor Reed od trzech lat mieszka w Chinach. Teraz twierdzi, że pokonał koronawirusa, którego lekarze zdiagnozowali u niego jakiś czas temu. Co więcej, zrobił to nie przyjmując zalecanych antybiotyków.
Koronowirus 2019-CoV zbiera śmiertelne żniwo. Do tej pory w wyniku jego działania zmarło już ponad 400 osób, a liczba zarażonych przekroczyła już 20 tysięcy. Większość to oczywiście mieszkańcy Chin, jednak ogniska wirusa wykryto również w Ameryce Północnej, Europie, Australii i innych częściach Azji.
Wśród zarażonych osób znalazł się mieszkający w Chinach Brytyjczyk Connor Reed. Mężczyzna pracuje w Wuhan jako nauczyciel. Mimo propozycji powrotu do Wielkiej Brytanii, zdecydował się pozostać w Państwie Środka. Okazuje się, że lekarze wykryli u niego koronawirusa. Wcześniej Brytyjczyk miał problemy z oddychaniem i dlatego zgłosił się do szpitala.
Czytaj także: Koronawirus w Belgii. Zarażony leciał tym samym samolotem, co Polacy
Connor Reed w rozmowie z „The Sun” przyznał, że początkowo był oszołomiony. Odmówił jednak przyjmowania antybiotyków i, jak sam stwierdził, sięgnął po „staroświeckie remedium”. „Używałem inhalatora, który pomagał mi uporać się z kaszlem oraz piłem gorącą whisky z miodem, dopóki nie wyzdrowiałem” – powiedział.
Oczywiście służby medyczne nie zalecają leczenia ani koronawirusa ani żadnej innej choroby za pomocą picia whisky z miodem. W przypadku podejrzenia choroby, należy skontaktować się z lekarzem i stosować się do jego zaleceń.
Czytaj także: Rosja zapowiada deportacje obcokrajowców zarażonych koronawirusem
Źr.: The Sun