Nowe informacje ws. niebezpiecznego incydentu, do którego doszło pod Bydgoszczą. Co spadło w lesie w miejscowości Zamość?
Cała Polska zastanawia się, co mogło stać się w lesie pod Bydgoszczą. Na miejscu znaleziono bowiem obiekt wojskowy, który spadł nieopodal miejscowości Zamość. Mieszkańcy relacjonują, jak wyglądało to z ich perspektywy.
– Wiem, że moment, kiedy to coś runęło na ziemię, widział jeden z mieszkańców Rynarzewa. Jechał odebrać córkę z jazd konnych tą drogą, którą zablokowała potem policja. On widział jak to uderzyło w ziemię i zawiadomił służby – powiedział jeden z nich w rozmowie z Wirtualną Polską.
Teraz w całej sprawie pojawiły się nowe informacje. Podaje je „Gazeta Wyborcza”, której dziennikarze, powołując się na rozmowę z mundurowymi, są przekonani o tym, że wiedzą, co spadło w lesie pod Bydgoszczą.
Co spadło w lesie pod Bydgoszczą?
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” podają, że rozmawiali z osobami z kręgów mundurowych, którzy zdradzili im informację dotyczącą tego, co spadło w miejscowości Zamość. Twierdzą, że „na pewno mamy do czynienia z pociskiem dużych rozmiarów”.
– Był wbity głęboko w ziemię. Musiał poruszać się z dużą prędkością – podaje „Gazeta Wyborcza”, która informuje również, że w okolicy nadal można znaleźć części pocisku.
Generał Waldemar Skrzypczak, w rozmowie z „Faktem”, przyznaje, że raczej nie mamy do czynienia z pociskiem, który został wystrzelony zza naszej wschodniej granicy. – Jeżeli był to pocisk powietrze-ziemia, to musiał być pocisk z samolotu. Każdy samolot rosyjski, który wchodzi w pobliże przestrzeni powietrznej NATO jest obserwowany. I zejście rakiety natychmiast byłoby odnotowane. Zatem to nie Rosjanie. Znam takie przypadki, że kiedyś w czasie ćwiczeń na poligonie w Orzyszu samoloty Su-22 zgubiły bombę – powiedział Skrzypczak.