Gwiazdy narzekają na głodowe emerytury dla artystów. „Wszystkiemu winien jest system. Jakbym chciała skorzystać z emerytury, to mam 1200 złotych – a pracy mam czterdzieści parę lat” – przekonuje Małgorzata Potocka, właścicielka Teatru Sabat.
Polski system emerytalny nie docenia artystów. W ostatnich latach temat ten był wielokrotnie poruszany w mediach. 570 złotych Krzysztofa Cugowskiego, 1000 złotych Alicji Majewskiej, 1600 złotych Maryli Rodowicz – to kwoty, które przypomniano w programie WP „Money. To się liczy” z prezes ZUS Gertrudą Uścińską.
Dlaczego emerytury gwiazd są tak niskie? Uścińska przekonuje, że decydującą rolę odgrywa opłacanie składek. – Wolne zawody, artyści zawierają umowy o dzieło, które nie rodzą żadnego obowiązku ubezpieczenia społecznego, ani dobrowolnego, ani obowiązkowego. A więc te składki są płacone od niewielkich przychodów – tłumaczy prezes ZUS.
Uścińska zdradziła nawet, że zdarzają się przypadki, w których artyści nie mają żadnych składek na koncie ZUS. A bez tego nie ma kapitału emerytalnego i podstawy do wypłat. Uścińska zwróciła uwagę, że często osoby te zabierają głos w debatach, narzekając na system.
Niskie emerytury dla artystów. Małgorzata Potocka: Jakbym chciała skorzystać z emerytury, to mam 1200 złotych, a pracy mam czterdzieści parę lat
Prezes ZUS nie przekonała najwyraźniej Małgorzaty Potockiej. – Wszystkiemu winien jest system. Jakbym chciała skorzystać z emerytury, to mam 1200 złotych, a pracy mam czterdzieści parę lat – powiedziała właścicielka Teatru Sabat w rozmowie z serwisem grupy Gazeta.pl (Plotek.pl).
Potocka zwróciła uwagę, że artyści od zawsze mają niskie emerytury. – Często pracujemy na umowach zlecenie czy umowach o dzieło. Uważam, że trzeba poprawić system – podkreśliła.
W tym kontekście przypomniała o historii Hanki Bielickiej, gdzie dzięki interwencji premiera udało się podwyższyć emeryturę do poziomu 1200 złotych. – To jest paranoja, żeby premier podwyższał emeryturę, bo jest głodowa dla artysty – powiedziała z oburzeniem.
Aktorka przyznaje, że sama przez wiele lat pracowała za granicą i nie wlicza się tego do okresu składkowego. – Mam najniższą emeryturę z najniższych, dlatego jakbym chciała z niej korzystać, to bym po prostu nie była w stanie żyć – wyznała.
Potocka przypomniała, że praca artystyczna jest w pewnym sensie sezonowa. Zdarzają się okresy, w których można dobrze zarobić, ale bywa też i tak, że nie zarabia się wcale. Zwróciła tutaj uwagę na sytuację artystów w dobie koronawirusa. – Płaci się składki, które trzeba. Żeby mieć większą emeryturę trzeba płacić nienormalne składki – dodaje.