To jest właśnie ta miłość o konsystencji smoły, którą zalewają nas od kilku dni zwolennicy naszych koalicjantów – podkreśla Szymon Hołownia. Marszałek Sejmu ujawnił, co spotkało go po głosowaniu ws. immunitetu Jarosława Kaczyńskiego ze strony koalicjantów…
Przypomnijmy, że Polska 2050 zagłosowała przeciwko uchyleniu immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu ws. zniszczenia wieńca. Taka decyzja wywołała ogromne kontrowersje i lawinę krytyki ze strony sympatyków Koalicji Obywatelskiej.
Szymon Hołownia w końcu odniósł się publicznie do sprawy. – Ja już to przerabiałem tyle razy, już nie zliczę… W ubiegłym roku po tym naszym głosowaniu – słusznym – w sprawie Sądu Najwyższego, później kiedy był terror jednej listy i zaganianie nas. Teraz pewnie będzie znowu po naszym słusznym głosowaniu ws. immunitetu Kaczyńskiego i spółki – podkreślił w transmisji w mediach społecznościowych.
Hołownia broni swojej decyzji. Pokazał hejt
Marszałek Sejmu podał przykład, wymieniając jednego z internautów z imienia i nazwiska. – (…) Pyta, czy jestem z siebie dumny, „pisowski klaunie”. To jest właśnie ta miłość o konsystencji smoły, którą zalewają nas od kilku dni zwolennicy naszych koalicjantów, w tej czy innej formie – stwierdził marszałek Sejmu.
Przy okazji, Hołownia wyjaśnił swoje stanowisko. – Jeśli chodzi o zniszczenie tabliczki na wieńcu o wartości 40 złotych, bo taka wartość była wpisana w tym wniosku, […] na której było napisane, że Lech Kaczyński zamordował swoją żonę i jeszcze 90-parę innych osób – jeżeli powiecie mi, że to jest wniosek immunitetowy, który powinien nagle rozpocząć nam erę rozliczeń z PiS-em, to ja uważam, że to jest kpina, a nie wniosek. Będę trwał na tym stanowisku, niezależnie od tego, co kto będzie mówił – stwierdził.