„Nienawidzę tego kraju, a zwłaszcza ludzi, którzy tu mieszkają” – tymi słowami Włada Nikołczenko wywołała falę oburzenia w Polsce. Ukraińska gimnastyczka mocno przeżyła falę krytyki, która spadła na jej głowę. Głos w dyskusji zabrał nawet Marcin Gortat. Legendarny koszykarz liczy na jedno…
Kilka dni temu Polska żyła aferą wywołaną przez ukraińską gimnastyczkę Władę Nikołczenko. „Zrujnowany nastrój z samego rana. Nienawidzę tego kraju, a zwłaszcza ludzi, którzy tu mieszkają. Jestem tu tylko dlatego, bo zamknęli lotnisko na Ukrainie” – napisała na Instastories, będąc na lotnisku Okęcie.
Jej wpis rozgrzał media społecznościowe do czerwoności. Polacy domagali się reakcji Ukrainy. W końcu głos zabrał p.o. ministra młodzieży i sportu Ukrainy Matwej Bidny. – Publiczny, emocjonalny przekaz, na który pozwoliła sobie była członkini kadry narodowej, jest szkodliwy dla naszego kraju i wręcz nie do przyjęcia. Nie może to pozostać bez naszej reakcji – podkreślił w rozmowie z Tribuna.com.
Komunikat w tej sprawie wydał związek sportowy. – Ukraińska Federacja Gimnastyczna informuje, że wszczęto postępowanie dyscyplinarne w związku z wypowiedziami gimnastyczki Włady Nikołczenko zamieszczonymi na jej profilu na Instagramie – napisano.
Marcin Gortat reaguje na aferę po słowach gimnastyczki. Liczy jedynie na jedno
Po fali oburzenia Nikołczenko przeprosiła za swoje słowa. „Przeżyłam załamanie psychiczne. Przy każdym konflikcie, nawet zagranicznym, z powodu wojny w moim kraju, pojawia się stres, który wychodzi ze mnie bez mojej zgody w tak agresywny sposób. To byłe emocje sytuacyjne, których żałuję. Nie chciałam nikogo urazić. Proszę nie brać tego do siebie. To nie ja to powiedziałem, ale emocje we mnie” – tłumaczyła.
Głos w dyskusji postanowił zabrać także Marcin Gortat. Były koszykarz NBA nie „pastwił się” już nad gimnastyczką. Miał za to dobrą radę dla Nikołczenko. „Miejmy nadzieję, że się nauczy na swoich błędach” – stwierdził.