Minister Rodziny Pracy i Polityki Społecznej Elżbieta Rafalska stwierdziła, że widać już efekty programu „500+” wśród których wymieniła poprawę sytuacji materialnej polskich rodzin oraz zwiększone obroty w polskich sklepach. Problem w tym, że nie wspomniała o powstałych komplikacjach, które z czasem będą coraz mocniej odczuwalne.
Demokratycznie wprowadzany socjalizm jest tak trudny do zwalczenia głównie dlatego, że… brzmi całkiem nieźle. To przecież 500 złotych na dziecko, ogromna pomoc dla wielu rodzin i sposób na uchronienie się przed katastrofą demograficzną. Jednak żeby stwierdzić jakie będą faktyczne efekty tego programu nie trzeba być prorokiem – wystarczy sprawdzić co wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy.
Jednym ze źródeł pieniędzy, które następnie zostaną spożytkowane na „500+” miał być podatek bankowy. Został on wprowadzony jeszcze w 2015 roku, co oznaczało, że będzie już zawarty w wynikach banków za pierwszy kwartał 2016 roku. Po krótkiej analizie raportu kwartalnego PKO BP można stwierdzić, że zysk banku pozostał bez zmian. Kto stracił? Osoby mające depozyty w PKO BP – wypłacono im po prostu mniejsze odsetki. Mamy zatem pierwszą sytuację w której obrywają Polacy posiadający oszczędności. W przypadku małych przedsiębiorców dodatkowe pieniądze mogły zostać przeznaczone na kolejne inwestycje, w przypadku pracowników – na pokrycie kosztów edukacji dla dzieci.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Intensywne poszukiwania pieniędzy przez rządzących spowodowały obawy inwestorów, którzy postanowili zacząć wycofywać kapitał z Polski. Uderzyło to w polski rynek kapitałowy dla którego ostatnie miesiące były naprawdę ciężkie, a informacja o planowanym połączeniu OFE w jeden państwowy megafundusz na pewno tutaj nie pomogła. Ostatecznie giełda to nie tylko setki spekulantów, ale również inwestorzy, którzy postanowili zainwestować swoje pieniądze w stabilne polskie spółki. Pieniądze, które odpłynęły z rynku kapitałowego to utracone szanse na kolejne stabilne miejsca pracy w polskiej gospodarce. Nie zamierzam poruszać tutaj tematu górnictwa za które cierpią spółki energetyczne – skupiam się wyłącznie na efektach szaleństwa związanego z programem „500+”.
Czy do zauważenia minusów „500+” konieczna jest wiedza o giełdzie bądź wynikach finansowych banków? Absolutnie nie. Wystarczy ze zrozumieniem czytać najprostsze komunikaty. Przykładowa informacja:
„Drastycznie wzrosła u nas liczba interwencji związanych z nadużywaniem alkoholu. Część rodziców po prostu się upija. Kiedy porównaliśmy daty tych interwencji z harmonogramem wypłat 500+, to niestety okazało się, że do tych zdarzeń dochodzi zaraz po wypłacie pieniędzy” – powiedział dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku Piotr Grudziński.
Minister Rafalska miała zatem rację – obroty w sklepach naprawdę skoczyły. Nieprawdziwe byłoby twierdzenie, że nie ma rodzin, które nie zyskują na „500+”. Jednak przyjmujemy w tym momencie, jak trafnie ujął to Łukasz Warzecha, „model skandynawskiego równania w dół”. Klasa średnia zostanie jeszcze bardziej uszczuplona, a coraz więcej będzie Polaków przekonanych, że ich poziom życia zależy od tego czy urzędnik zatwierdzi wypłacenie im pieniędzy w ramach programu socjalnego.